Po ostatnim poście mieliśmy się zobaczyć "niebawem", ale jak to w moim domu bywa, wynikły pewne komplikacje.
Po 1. Zostałam porwana bez mojej zgody w góry (w czas pobytu tam wlicza się weekend, kiedy miał być kolejny post) skąd przywiozłam nieco zdjęć, które z chęcią Wam pokażę. Miałam zabrać Focha ze sobą, ale ostatecznie nie zabrałam.
Po 2. Siadł mi system w laptopie i musiałam zrobić reinstalację, co w przypadku mojego laptopa zawsze trochę zajmuje, bo niekiedy ma on swoiste problemy z niektórymi sterownikami. A że mój laptop psuje się plus-minus co pół roku to już jestem do tego przyzwyczajona.
A teraz na dodatek, jeżeli mnie słuch nie myli, burza nadchodzi ;/
W każdym razie koniec usprawiedliwień... Duuużo ich było w ostatnim czasie... To chyba źle o mnie świadczy.
Jakiś czas temu wybrałam się na swój pierwszy w życiu plener. Co prawda nie z Fochem, a z Rachelą, ale zawsze to pierwszy plener. Zdjęć nie jest zbyt wiele, bo było piekielnie gorąco, ale swoja drogą Racheli to na blogu jeszcze nie było w osobnej sesji :]
To jest kobyłka od Schleich.
A kto to...?
Na ten moment to koniec. Mam trochę zdjęć w zapasie, choć niekoniecznie lalkowych, ale czasu na napisanie posta jak na lekarstwo... Łatwiej mi wrzucać zdjęcia na flickr niż na bloggera.
Dziękuję za uwagę i do przyszłego! :]
Dziękuję za uwagę i do przyszłego! :]