Obserwatorzy

sobota, 22 lutego 2014

20. Death Pond...

Dobry wieczór wszystkim.
Dzisiaj zupełnie bezlalkowo i bez znacznego humoru. Jestem po tygodniu w szkole i muszę przyznać, że jestem nieziemsko wykończona. Dodatkowo nie mam prawie czasu na nic w ten weekend. Z tego też powodu przepraszam BARDZO za brak moich komentarzy na Waszych blogach. Wpisy przeczytałam, ale nie miałam czasu nic od siebie dodać. Zostały mi zaledwie dwa miesiące szkoły mam nadzieję, że dam jakoś radę je znieść. Co prawda wolałabym uczyć się jedynie do matury, a nie na wszystko co jest mi nie potrzebne, ale cóż. Wszystkiego mieć nie można.

Wpis zdjęciowo-mozaikowy z moich spacerów na ferie. Co prawda ich liczbą było zawrotne 2, ale zawsze to coś :] Przy okazji chwalę się zupełnym brakiem śniegu T.T

Jedyne ze spaceru nr 1. Pochmurno było...


 Tutaj już spacer nr 2 i piękne słonko.



 To przyznaję, że podoba mi się najbardziej :]


Zabawa z "koloryzacją" aparatu.
Oryginał

"Kolor Pop"


 A to już tytułowy "Martwy Staw".
Wypuścili wodę na zimę (i nawet łódki nie wyciągnęli!), a teraz napuszczają ją z powrotem.


Te są jakości różnej - robione przez okno, więc w pierwszym widać lekkie refleksy w szybie. Przemilczę nawet konsumpcję bloggera.



PS. Dla odmiany dzisiejsze zdjęcia zostały podpisane. Nie wiem czy tak zostanie, bo z reguły nie mam czasu na zabawę z programem, a i nie są jakoś spektakularnie dobre żeby ktoś je kradł :)

piątek, 14 lutego 2014

19. Walę tynki.

 Ostrzegam przed czytaniem! Pisząc miałam wyjątkowo dobry humor.
(Wpis prawdopodobnie dodany dzięki uprzejmości Pana Automata, bo bawię się w szalonego naukowca i testuję bloggera :D  
Na ewentualne komentarze pod poprzednim postem, których nie zdołam przeczytać, gdy post się doda odpowiem jak tylko pojawię się przy komputerze. Z pewnością nie zostaną przegapione)

Osoby o słabych nerwach uprasza się o pominięcie mojego słownego wywodu i przejście od razu do zdjęć lub odpuszczenie sobie tego wpisu zupełnie!
Za ewentualnie uszkodzenia psychiki nie ponoszę odpowiedzialności.
Umywam ręce *macza ręce w misce z wodą*!

Dzisiaj mamy 14 lutego. Czyli ogólnoświatowy dzień murarzy! Chciałabym z tej okazji wszystkim murarzom złożyć najlepsze życzenia, bo bez nich nie byłoby wszystkich budynków, w których mieszkamy, pracujemy, uczymy się lub robimy zakupy!...





Alice: Ale serio LuLu, tak na poważnie?...

No dobrze jeżeli już mówimy o powadze to chciałam złożyć nalpesze życzenia wszystkim Wam, którzy obchodzą Walentynki.
Ja sama ich nie obchodzę, no bo...no...
Po 1: Jestem Forever Alone... Q.Q
http://osprofanos.com/dicas-para-solteiras/forever-alone-blonde/














Po 2: Uważam to "święto" za jedną wielka komercję, która wyciska z ludzi pieniądze na zbędne gadżety obleczone wzorem z serduszek. No bo spójrzmy prawdzie w oczy... Jeżeli ktoś kocha naprawdę, to nie potrzebuje jakiegoś szczególnego święta ogólnoświatowego żeby wyznać ukochanej osobie swoje uczucia, prawda?
Po 3: Mamy swoje własne słowiańskie święto zakochanych! Nazywane Nocą Kupały, które jest obchodzone nocą z 21 na 22 czerwca. Którego "obrzędy" swoją drogą chciałabym bardzo kiedyś zobaczyć! Więcej na Wiki.

W każdym razie.
Kochajcie się wszyscy na zdrowie! Bo w końcu MIŁOŚĆ to podobno piękne uczucie choć nie zawsze... Bywa i miłość destrukcyjna, o czym nie raz uświadomili nas pisarze z epoki romantyzmu. Ale Wam wszystkim życzę jak najlepiej i aby uczucie łączące Was i Waszych ukochanych było jednak tym uczuciem budującym, które potrafi góry przenosić i uskrzydla lepiej niż RedBull (Doda Ci skrzydeł! - podobno :D)

A ze mną z okazji Walę... to znaczy Walentynek, przed telewizorem, w dresie...
Alice: *głos zza pleców LuLu* Jakim dresie?!
Nie łap mnie za słówka! Dress - ang. suknia, sukienka! I przestań mi się wcinać w mój monolog...
Kontynuując obija się ze mną przed TV tylko Alice. Cóż tylko ona w całej mojej rodzince jest samotna tak jak ja. (TOP SECRET: Mam nadzieję, że kiedyś znajdę Isula idealnego i będzie miała w kim się podkochiwać :D)
Alice: Co ty tam szepczesz?...
Alice!!!
Alice: No dobra już milknę...

A teraz przejdźmy do zdjęć:




Informacje "codozdjęciowe":
- Futrzane niebieskie tło to moja puchata poducha.
- Alicowa sercowa podusia to portfelik w kształcie serca pochodzenia "gazeta Barbie", z czasów mojego dzieciństwa. Doczekał się czasów kiedy w końcu go doceniono - jako poduchę :D
- Sukienka szyta przeze mnie i moczona w herbacie, ale prawie tego nie widać.
- Misio to brelok, który dostałam wczoraj od siostry O.o

wtorek, 11 lutego 2014

18. Deska

Na weekend zajęłam się zainstalowaniem nowego systemu i dzisiaj chcąc dodać wpis zorientowałam się, że nie mam programu do zdjęć. A niestety dzisiejsze zdjęcia pozostawiają WIELE do życzenia. Światło znów beznadziejne. Chociaż właśnie teraz jak to piszę widzę słońce za oknem...
Dzisiaj udało się w końcu Alice sterroryzować mnie na tyle, żeby mogła się pochwalić prezentem gwiazdkowym. Miał być dla jej siostry, ale musiałby za długo czekać.

 Alice: Cześć! Chciałam dzisiaj pokazać co dostałam na święta! Było to trochę dawno, ale LuLu nie miała pomysłu na sesję.

A: Dostałam taką deskorolkę. W sam raz dla mnie!

A: A tak wygląda pod spodem. Lulu mówi, że to ma być chiński smok. Szkoda tylko, że jest pomarańczowy, a nie niebieski...


  
A: Mam tylko nadzieję, że niedługo będzie ciepło, bo jazda po dywanie do łatwych nie należy...



A: To by było na tyle. Dziękuję za uwagę i do zobaczenia!

Potrzebuję dużo wolnego czasu bez świadomości, że powinnam się uczyć. Muszę w końcu porobić jakieś wykroje dla Młodej. Chcę zrobić jej w końcu jakąś porządną sesję, ale nie mamy potrzebnych do tego ubrań i obitsu...

A tak gratisowo, zdjęcie pod tytułem:  
"LuLu! Skoro nie ma już od dawna śniegu i nie musisz mi szyć płaszcza to kiedy zabierzesz mnie na dwóóóór?!"
(Blogger zjadł kolory... Jest ZBYT NIEBIESKIE! =.= Mam nadzieję, że były smaczne....)

niedziela, 2 lutego 2014

17. Lacrimosa Dies Illa

Jutro zaczynają mi się ferie. Skończyłam sukienkę, na sesję w śniegu, a śniegu już nie ma. Ehhh... Co za sprawiedliwość.
Dzisiaj Midge pokazuje delikatnie swojego "pazura". Staram się ją przekonać żeby pokazała owego "pazura" całkowicie, ale najpierw muszę jej garderobę do tego celu skompletować.


Lacrimosa Dies Illa - "Płaczliwy dzień" (za moim oknem)










BONUSOWO ostatnie w kolorze:




 To bardzo mi się podoba.


Kilka informacji:
- W dzisiejszych zdjęciach nie wprowadzałam żadnej poprawki, jedynie zmniejszyłam rozmiar.
- Stołek/stolik (jakkolwiek to dla Was wygląda ;)) był niemieckim ozdobnym barowym wieszakiem na kieliszki. Nogi mają wywiercone dziurki na wieszaczki, które wyjęłam.
- Mini sukienka nie jest mojego autorstwa. Nie mam pojęcia do kogo należy.