Obserwatorzy

wtorek, 28 lipca 2020

41. Natchniona słońcem.

Witajcie!
Obiecałam, że będę się odzywać, ale wiedziałam, że nie będę miała na to zbyt wiele czasu. Chciałabym jakoś zmienić wygląd bloga, ale na ten moment nie mam wcale pomysłu, co i jak zrobić...
Moje wakacje rzadko są wakacjami z odpoczynkiem, w życiu na wsi zawsze znajdzie się coś do roboty.
Dodatkowo jakiś czas temu przygarnęliśmy kota, dachowca, który, a właściwie która kręciła się po okolicy. Zwierzę bardzo nieufne, długo zajęło jej przyzwyczajenie się do nas na tyle, aby w ogóle pozwoliła się dotknąć. Ostatnio jednak coś jej się odmieniło i stała się wręcz moim cieniem - cały dzień potrafi chodzić za mną krok w krok, zamiast spać jak to miała w zwyczaju wcześniej.

Wracając do tematyki bloga. Zw względu na ilość czasu jak na lekarstwo, moje próby przypomnienia sobie jak się szyje trwają trochę dłużej niż się spodziewałam, ale postaram się pokazać co i jak jak już trochę naszyję, żeby było co pokazywać :D

Dzisiaj prezentowana sesja powstała już jakiś czas temu, kiedy miałam lekkie przebłyski do powrotu, ale nie na tyle silne żeby faktycznie się odezwać.


Wspominałam kiedyś, że kocham rudzielce? "Made To Move" z błękitnym topem, jest prześliczna, ale mam mały problem z pozowaniem jej... Wygląda nad wyraz sztucznie czasami...




To z kolei jest "Made To Move" z fioletowym topem. Włosy wymienione na niebieską wełnę akrylową, miała okrutnego klejogluta jak ją kupiłam... Głowa była twarda jak kamień, a włosy tłuste jakby w oleju ktoś ją zamoczył. Tak podoba mi się jeszcze bardziej :D Pierwotnie kupiłam ją na dawcę ciała, dla innej lalki, o tak pięknej buźce i oczywiście rudych włosach, że nie mogłam znieść jej oryginalnego ciała.
Mój pierwszy reroot, wykonany jakoś na wakacje między 2, a 3 rokiem studiów. Domyślnie miała mieć grzywkę, ale źle wszyłam wełnę w tym miejscu i ostatecznie z niej zrezygnowałam, bo nie miałam siły już tego poprawiać.

Odrobinę, krótko dzisiaj, ale jakoś trzeba wrócić do formy i chciałam pokazać te zdjęcia.
Do przeczytania następnym razem!
LuLu~

wtorek, 7 lipca 2020

40. Żyję.

Dzień dobry?
Zagląda tutaj ktoś czasem...?
Zniknęłam na wiele, wiele lat. Tak, moja wina, jestem tego świadoma.

Przyznaję bez bicia, że wypaliłam się lalkowo w wyjątkowo krótkim czasie, głównie przez problemy natury osobistej i zdrowotnej. Przez moją okrutną nerwicę okazało się, że studia, które miały być "fajnym czasem z wieloma wspomnieniami" okazały się dla mnie ciężkim i wyjątkowo stresującym kawałkiem chleba. Dwa lata temu odkryłam, że znacznie łatwiej mi się odstresować grając w gry niż zajmując się lalkowaniem, wtedy też kupiłam sobie w prezencie urodzinowo-bożonarodzeniowym PS4. Dodatkowo mój wiekowy już komputer, przeżywa ciężkie czasy, a ja żeby się nie stresować staram się włączać go kiedy naprawdę muszę. Aktualnie kończę magisterkę, co dodatkowo utrudniła mi ta cała sytuacja z kwarantanną. Jeszcze na drugim roku magisterki wpadłam na genialny pomysł ciągnięcia dwóch kierunków, kiedy się okazało, że nie mogę kontynuować dotychczasowego kierunku na magisterce od razu.
Choć swoimi lalkami zajmuję się nadal, głównie w zaciszu domu, dla samej siebie, to przyznaję, że zatęskniłam za blogowaniem...

Baardzo brakuje mi także flickra. Przez zmianę polityki dla darmowych użytkowników jakoś wypalił mi się zapał do robienia zdjęć. Jednak chciałabym do tego wrócić, tylko problem pojawia się taki, że nie wiem na jaką platformę się przenieść... Instagram niby w porządku, ale brak możliwości udostępniania zdjęć z komputera mnie odrzuca.

Chciałabym obiecać, że będę często wpadać, ale znam siebie już na tyle dobrze, że wiem iż to niewykonalne, zatem postaram się zaglądać chociaż co jakiś czas.

Do przeczytania!
~LuLu