Obserwatorzy

czwartek, 31 października 2013

3. Halloween Party!

Mam dzisiaj tylko jedno zdjęcie, które jest jednocześnie zapowiedzią małej sesji, którą mam nadzieję jutro skończyć. Niestety wróciłam dzisiaj ze szkoły nieco późno, a mój aparat nie radzi sobie ze światłem koło 16... Nie wyszło zbyt wyraźne, ale i tak je podrasowałam żeby jakoś wyglądało ;)


 Wesołego Halloween!


Blogger zjadł mi jakość na dodatek! Zdjęcie w oryginale jest duuuużo ciemniejsze... Musiałam je 3 razy korygować żeby nie wyglądało na robione z lampą, a wcale takie nie jest.

 Przyznaję, że jestem zła... Miałam takie palny na dzisiejszą sesję halloweenową, ale szkoła wszystko pokrzyżowała :( Dlatego muszę dodać nieco spóźnioną jutro... Może za rok będzie na czas! Mam nadzieję...
Tytuł posta zainspirowany tym:  http://youtu.be/Lx2ILLOzVJ0


niedziela, 27 października 2013

2. Przedstawienie: Skelita Calaveras

Dzień dobry. Jak mija Wam weekend?
U mnie pogoda wyjątkowo w kratkę, dlatego już sądziłam, że nici z dzisiejszego wpisu. Wczoraj cały dzień miałam pochmurno. W moim pokoju było to jeszcze bardziej wypotęgowane, a mój aparat nie radzi sobie z ostrością przy braku słońca. Zdjęć z lampą oczywiście nie lubię i całe szczęście ;)
Za to dzisiaj z samego rana świeciło słoneczko! Aktualnie się schowało, co też odbiło się na jakości, ale i tak nie jest źle.
Zatem zapraszam.

Skelita Calaveras jest córką heksykańskich (monsterkowa wariacja na temat Meksyku) kościotrupów. Jej biografię tradycyjnie możecie przeczytać tutaj.
Była moją drugą monsterką, ale jednocześnie pierwszą, którą zapragnęłam mieć. Jestem fanką horrorów, dlatego też lalka-szkielet wydała mi się bardzo ciekawa. To ona zapoczątkowała mój lalkoholizm. Z założenia miałam mieć tylko ją. Miała stać na półce i ładnie wyglądać, a skończyło się...No każdy widzi jak :D

Na promo wygląda tak:

W jej wypadku tak jak u Jiny zaobserwować można od razu różnice. 
Przede wszystkim włosy! Lalka w odróżnieniu od tej na promo, ma je lekko zakręcone w takim typowo meksykańskim stylu. Moja ma niestety z tym problem. Jej włosy są lekko tłuste i nie trzymają tych loczków (czy to wina wyciekającego kleju?). Po drugie walizka ma pomalowaną czaszkę (ten biały punkt).
Na promo pokazują zapewne jeszcze nie dokończone lalki.

Moja zaś prezentuje się tak:

Na pierwszy rzut oka widać, że jak na kościotrupa jest wyjątkowo kolorowa. Jest to jednak duży plus spowodowany jej pochodzeniem.
 Drugą rzeczą, która rzuca się w oczy (głównie, gdy ma się tę lalkę w ręce, bo na zdjęciu tego aż tak nie widać) jest sukienka. Na kościotrupie powinna wisieć nie mając na niczym oparcia, prawda? W jej przypadku jednak jest inaczej. Wygląda jakby lalka miała standardowe monsterkowy korpus.
Czyżby Mattel nie podołał?...
...Nie! Pod ubrankiem znajduje się mała niespodzianka...

Przeźroczysty kawałek plastiku w kształcie przodu standardowego ciała! Bardzo fajny patent moim zdaniem na to, aby lalka dobrze się prezentowała stojąc na półce. Dodatkowo pomaga przy ustawieniu jej na stojaku, bo bez tego Skelita nic, a nic nie trzyma się na nim (chociaż razem z nim również ledwo daje radę...). A jej stojak jak widać jest taki sam jak u każdej innej monsterki (z pominięciem Ghouls Alive i Catty Noir - one mają inne, ale o tym w kolejnych wpisach ;)). Mogli go bardziej dopasować do jej kształtu ciała...

Skelitowe dodatki wyglądają natomiast tak:
Zdecydowanie więcej kolorów niż w przypadku rzeczy Smoczycy. Brąz ma imitować skórę. Osobiście jej dodatki bardzo mi się podobają. No może z wyjątkiem naszyjnika... (Ale to takie moje małe dziwactwo - bardzo nie lubię w lalczynej biżuterii wszelkich naszyjników. Od dziecka mnie denerwowały. Każda moja lalka była ich pozbawiona - były chowane do jednej szkatułki, w której żaden nie zaginął.)  W jego przypadku nie popisali się zbytnio. Początkowo nie miał dla mnie żadnego określonego kształtu. Dopiero serial animowany pokazał mi jak on dokładnie wygląda.
Jeżeli komuś nie chce się szukać to na tym arcie dobrze to widać. (Źródło)

 Ubranko składa się jak widać z sukieneczki w kwiatki, których środki wyglądają troszkę jak czaszki oraz ze spódniczki z różnokolorowych kawałeczków. Zastanawia mnie idea dwóch różnych tasiemek u góry sukienki: jedna fioletowa, druga różowa. Spódnica zapinana jest na całej swojej szerokości na czarny rzep, któremu zapomniałam zrobić zdjęcie. Sukienka w tej części na szyi również zapinana jest na mały kawałeczek rzepu.

Po ubrankiem natomiast kryje się:
Szkielecik! :D
Z tego względu jest naprawdę wyjątkowa! Czy zna ktoś jeszcze lalki o kościotrupim ciele?
Co prawda została niestety wykonana mniej starannie niż Skelly Bones z zestawu CAM.
Porównanie możecie zobaczyć o tutaj. Swojej prywatniej Skelly, póki co nie posiadam, ale mam ją w planach.
Rzut oka na porównanie ze standardowym ciałem, Jiny konkretnie:




Widać spore różnice w rozmiarówce obu pań. Skelita jak przystało na szkielet, jest dużo chudsza.
Pragnę od razu zaznaczyć, że Mattel nie popisał się w doborze plastiku z jakiego Skelitę odlano. Moim skromnym zdaniem powinien on być twardy, jako że ma docelowo stać na samych kościach. W rzeczywistości jest on jednak niesamowicie miękki. Trzymając ją za nogi poniżej kolan, lalka pod ciężarem głowy ugina się w połowie ud. Dodatkowo ma wadę w postaci luźnych bioder. Ustawienie jej bez stojaka jest niemożliwe, a przynajmniej jeszcze mi się nie udało. Jest nieco niższa od Jiny (jakieś 2-3mm), co przyznaję się zauważyłam dopiero teraz (tj. dzisiaj), a mieszka ze mną od czerwca. Chociaż może to być sprawka innego i szczuplejszego modelu stóp.

Jedną z cech jej ciała, która wyjątkowo mnie rozbawiła jest to, że jej żebra są odlane na kształt biustu (co doskonale widać powyżej), a miednica nosi wyraźny zarys pośladków!
Jest to wyjątkowo zabawny zabieg, chociaż mi samej bardzo się to nie podoba. Jestem zdania, że mogli z tego zrezygnować. Należy jednak pamiętać, że jest to playline, więc odbiegnięcie od wyglądu prawdziwych kości jest nieco uzasadnione. 
Co by powiedzieli rodzice, gdyby ich dzieci bawiły się kościotrupem?! Zaraz...ona i tak jest z kości...
Święty Mattelu co chciałeś nam przekazać? :)

Skelitowe rączki są również inne od standardowych:

 Jestem zachwycona (przekłamanym) kolorem jej dłoni na tym zdjęciu. Są takie kremowo-białe! W rzeczywistości jednak są zupełnie białe.
Wspominałam przy Jinie, że miałą miękkie dłonie, Kościotrupka również dostała je miękkie.

Makijaż Szkieletyny jest zachowany w tradycji Dia De Los Muertos co jest bardzo dużym plusem w mojej opinii, bo lubię ten meksykański zwyczaj.

Nie mam żadnych zastrzeżeń do jego wyglądu, chociaż mógł być jeszcze bardziej wymyślny. Moja Szkieletorka ma nieco krzywe oczka (są wyżej niż być powinny), ale nie rzuca się to bardzo w oczy. Szkoda trochę, ale trudno, zauważyłam to dopiero z jakiś miesiąc temu. I tak jest piękna!

Jako że jest to Szkieletyna ze Scaris, to musi posiadać walizkę. Wygląda tak i przyznaję, że jest niesamowita! Nawet pomimo koloru różowego, za którym nie przepadam, ale jestem w stanie znieść. Podoba mi się całokształt, a najbardziej wzór.

Podsumowanie:
WADY:
- tłuste włosy nie trzymające kształtu fryzury (mój egzemplarz),
- luźne biodra (mój egzemlarz),
- krzywy makijaż (mój egzemplarz),
- wykonana z wyjątkowo miękkiego plastiku,
- stojak taki jak u standardowych lalek.
NEUTRALNE:
- żebra w kształcie biustu,
- miednica z zarysem pośladków.
ZALETY:
- ciekawy pomysł,
- kościste ciało,
- z wyjątkiem bioder reszta stawów bez zarzutu,
- makijaż według meksykańskiej tradycji.

Pomimo tego, że trafiłam na wadliwy egzemplarz jestem z niej bardzo zadowolona. Uważam ją za jedną z najbardziej udanych postaci, a przede wszystkim lalek z serii Monster High.


sobota, 19 października 2013

1. Przedstawienie: Jinafire Long

Dziękuję bardzo za miłe przyjęcie i mam nadzieję, że moje wpisy będą ciekawe oraz że uda mi się poprawić moje zdjęcia.
A zatem oto mój pierwszy lalkowy post! O ile mi się uda go dodać...
Mam dzisiaj spore problemy z laptopem. Kupiłam go już z jakąś wadą fabryczną. Psuje mi się na nim system co jakiś czas i chyba właśnie nadeszła pora na kolejną reinstalację...

Wróćmy jednak do lalek.
W kilku najbliższych postach chciałabym przedstawić jak swoim wzrokiem widzę lalki Monster High, które mieszkają ze mną. Mam zamiar podać jakie moim zdaniem mają zalety oraz jakie wady zauważyłam, bo jak wiadomo nie każda lalka jest idealna ;)

Jinafire Long jest córką chińskiego smoka. Jej biografię możecie przeczytać o tutaj.
Była ona moją pierwszą monsterką kupioną w przypływie impulsu po nieudanych poszukiwaniach Skelity.
Na zdjęciach promo wygląda tak:

Przyznaję, że kiedy pierwszy raz zobaczyłam jej promo, to bardzo, ale to bardzo mi się nie podobał kolor jej skóry. Myślę sobie: "Łeee taki żółty smok?".
W rzeczywistości całe szczęście wygląda dużo lepiej.
O tak:
 
Na zdjęciu wykonanym w "warunkach domowych" od razu widać, że żółty kolor na promo jest przekłamany. Jej skóra naprawdę jest złota.
Jedną z rzeczy, która mi się w niej nie podoba jest jej makijaż...

Pomimo ukrytego w obfitych fioletowych ustach uśmiechu, który można zauważyć dobrze przypatrując się kącikom ust, wygląda na wredną.
W wersji animowanej wygląda tak: 

Moja ma dodatkowo lekko krzywe oczy, jednak przez ten kremowo-złoty cień tego nie widać.
W każdym razie mogli się trochę bardziej postarać. Lalkowa Jina z twarzy jest średnio podobna do animowanej, należałoby jednak pamiętać, że pierwsza była w 3D w Scaris.

Wredotę makijażu  łagodzi jednak owa chińska ozdoba do włosów. 
(Czy ma to jakąś nazwę? Zapewne tak. Jeżeli ktoś wie to jestem bardzo ciekawa.)
Mocowanie jest jednak bardzo kiepskie. Docelowo miało obejmować jej koczek i tak się trzymać. Praktycznie - nie funkcjonuje. Po zdjęciu gumki, którą było przyczepione do jej głowy w pudełku, zupełnie nie da się go założyć tak żeby nie spadało.
Ciekawostką tej ozdoby jest to, że chryzantema na niej się znajdująca posiada pyszczek, słabo widoczny jeżeli ktoś się nie przyjrzy, ale za to jaki uroczy!
Próbowałam to wyłapać, ale mój aparaty wymiękł na takim powiększeniu...
Tutaj znajdziecie dobre zdjęcie.
Reszta jej biżuterii i innych dodatków prezentuje się tak:

 Od razu widać, że Mattel nie przyłożył się do zróżnicowania kolorystycznego tworzywa, z którego wszystko zostało zrobione. Tasiemki przy ozdobie do włosów, bransoletka, kolczyki i buty zostały wykonane z czerwonej gumy o większej lub mniejszej twardości w zależności od tego co tworzy.
Chryzantema na ozdobie i pasek, są w takim samym kolorze co skóra smoczycy. Dół butów jest ciemniejszym złotem. Sam stojak już tradycyjnie jest w kolorze czarnym - i gidze to zróżnicowanie kolorów z pierwszej serii Basic?!
Kawałek tkaniny przy pasku jest wykonany z tego samego materiału co rękaw jej sukienki, która tak właściwie nazywa się Qipao.
Jest koloru ciemnofioletowego z czerwonymi konturami łusek.



Wzór  Qipao sam w sobie bardzo mi się podoba. Tradycyjne chińskie stroje kobiece są głównie w kwiatowych wzorach, ale ten tutaj ozdobiony został płomieniami i chmurami bądź dymem (bardziej wygląda mi to na chmury), a zatem pasuje do charakterku Smoczycy.
Nie wiem czy każdy egzemplarz tej lalki tak ma, ale moja Jina ma krzywe Qipao.
Zdjęcie wyszło lekko niewyraźne, ale widać o czym mówię. Ta "linia" to patyczek do szaszłyków, który ma oznaczać oś symetrii stroju. Jak widać nie idzie po środku. Przez tę krzywość, strój nie układa się dobrze na lalce. Sam się podwija i przekręca.
Ale to co Smoczyca kryje pod strojem rekompensuje wszystko!


 Musiałam ją przekonać żeby pokazała się w pełnej okazałości :)


Uprzedzam ewentualne pytania: To zielone na ogonie w miejscu zetknięcia z ciałem to sznurek.


Te łuski! W tej kwestii moim zdaniem się Mattel spisał. Zawsze mogłoby być jeszcze lepiej, ale i tak jest dobrze! Szkoda tylko, że tak wyraźnie widać miejsca łączenia odlewów :(
Takie samo ciałko tylko w innym kolorze mają chyba potworki z zestawów CAM: Smok oraz Gorgona.

Wracając do ogona. Musiałam go owinąć w miejscu "wtyku", gdyż nagminne wypadał przy najmniejszym drgnięciu lalki. Sam ogon jest taki jak u wszystkich ogoniastych mosterek z wyjątkiem Toralei - zupełnie sztywny. Mogli stworzyć możliwość układania go wedle żądania. Ale niestety na tyle nie zechcieli być łaskawi. "Pędzelek" na końcu jest pomalowany. Został odlany razem z ogonem w kolorze złota i jedynie go pomalowali na niby zielony. W rzeczywistości jego kolorek jest lekko turkusowy. Żałuję, że osobno ogonowi zdjęcia nie zrobiłam.

Mocowanie ogona w lalce wygląda następująco:


Powinno działać na "klik". U mnie niestety nie funkcjonuje, a szkoda...

 Jak na smoka ma niesamowite uszy!

Uszy uszami, ale jej włosy! Poezja w zielono-czarnym kolorze. Jeszcze nigdy nie miałam lalki z tak niezwykle miękkimi włosami. Po wyjęciu jej z pudełka macałam ją po nich z dobre 10min. nie mogą uwierzyć w to jakie są miłe w dotyku. Miał ktoś styczność z tą lalką i potrafiłby mi powiedzieć z jakiego tworzywa są właśnie jej włosy?

Nie mogłam złapać ostrości na jej dłoniach, które są wyposażone w długaśne szpony!

Zdziwiłam się też niesamowicie tym, że dłonie są z gumy! Sądziłam, że będą z plastiku jak u Barbie Fashionistas, a tutaj takie zaskoczenie. Starsze monsterki miały bardziej twarde dłonie z tego co wiem, ale u nowszych są już miękkie. Dziwne to jest moim zdaniem i nie wiem od czego zależy.
Mogli również bardziej się postarać z rysunkiem płytki paznokcia, gdyż zlewa się kompletnie z palcem.

Jak na podróżniczkę przybyła oczywiście z walizką. Ozdobiona została smoczym motywem i muszę przyznać, ze prezentuje się naprawdę świetnie.

Podsumowując:
a) WADY:
- dodatki w małej różnorodności i nieco słabo dopracowane,
- u mojej lekko (bardzo mało) luźnie stawy w łokciach,
- niedziałające mocowanie ogona,
- kiepski pomysł z mocowaniem ozdoby włosów,
- krzywe ubranko,
- wrednie wyglądający makijaż.

b) ZALETY:
- cudowne, miękkie włosy,
- z wyjątkiem rąk w łokciach reszta stawów bez zarzutu,
- świetny pomysł z ciałem pokrytym łuskami,
- szponiaste dłonie.

W spojrzeniu ogólnym lalka prezentuje się, pomimo moich zarzutów, całkiem przyzwoicie i do jej wrednej twarzy zdążyłam się już przyzwyczaić.



PS. Jestem człowiekiem niestety bardzo zajętym przez szkołę, dlatego też posty przewiduję głównie w weekendy.

sobota, 12 października 2013

0. Lulu się wita.

Witam bardzo serdecznie wszystkich gości w FochLandzie.
Jestem Lulu, bądź Alyson. Jestem przedstawicielką rocznika 95'.
Zatem jestem obecnie w trzeciej klasie liceum przed maturą. Czasu mam jak na lekarstwo, ale mam nadzieję, że czasem uda mi się coś naskrobać.
Niektóry mogą kojarzyć moją osobę z mojego drugiego bloga, do którego link kiedyś podam, kiedy ogarnę jego zawartość.
Na tym blogu mam zamiar poruszać tematykę dla mnie ważną, przeznaczoną obserwatorom do przemyśleń, za pomocą moich lalek, ale również i luźne lalkowe zdjęcia oraz moje ględzenie. Posty będą się pojawiać kiedy będę miała na to czas lub/i będę miała na to materiały. Przepraszam również za nie zawsze powalające zdjęcia, gdyż dopiero uczę się je robić, zatem każda KONSTRUKTYWNA krytyka jest mile widziana :]
Lalkami interesuję się od powiedzmy dzieciństwa. Jako dziecko zawsze lubiłam słynną Barbie i jej podobne. Muszę przyznać na wstępie, że jestem chora na nerwicę i stały się one dla mnie swego rodzaju lekarstwem. Dzięki lalkom się uspokajam. Poza nimi interesuję się również Krajem Kwitnącej Wiśni lub jak kto woli Japonią, z tego też względu pałam niezmierną miłością do BJD (Dollfie). Mam również nadzieję, że kiedyś stanę się posiadaczką przynajmniej jednej takiej ślicznotki.
Moja lalczyna pasja na dobre rozpoczęła się koło czerwca roku 2013, kiedy to przeglądając zdjęcia BJD natrafiłam na lalkę firmy Mattel (tak to ci od Barbie), która bardzo mnie zaintrygowała i zapragnęłam ją posiadać tylko po to, aby stała na półce i ładnie wyglądała. Kilka dni później udałam się na poszukiwania, jednak nie znalazłam tej konkretnej. Wzięłam w zamian inną w tym samym celu. Tydzień później jednak udało mi się znaleźć tę pierwszą i takim sposobem miałam już dwie. Stwierdziłam wtedy, że będę dla nich szyć. Pod koniec czerwca dokupiłam jeszcze trzecią.
Zaczęłam przeglądać blogi lalkowe i zaczęłam się wgłębiać w temat Pullip (które swoją drogą poznałam na równi z BJD). Pullip jako takie nie podobały mi się za bardzo, co pozostało mi do teraz, tak samo początkowo było z Dal. Dalowa minka była dla mnie dziwna, jednak później zaczęłam mi się coraz bardziej podobać i takim sposobem zaczęłam o jednej marzyć. Marzenie udało mi się spełnić pod koniec sierpnia!
Po dokładny spis moich ślicznotek zapraszam do zakładki: "Mieszkańcy".
Nowe wpisy na wszystkich blogach, które odwiedzam, czytam jak tylko się o nich dowiem. Nie zawsze komentuję, bo nie lubię komentarzy bez treści typu "fajne zdjęcia", "fajne to i tamto". Jeżeli będę miała coś konstruktywnego do powiedzenia to z pewnością napiszę, ale każdy post czytam!
Znaleźć mnie możecie na Dollsforum od nickiem "LuLu". Skontaktować się ze mną można również przez GG: 10850142 (odpowiadam na każdą wiadomość bez wyjątku, często przebywam na "niewidocznym").
Także pozdrawiam i zapraszam do mojego świata.