Obserwatorzy

niedziela, 27 października 2013

2. Przedstawienie: Skelita Calaveras

Dzień dobry. Jak mija Wam weekend?
U mnie pogoda wyjątkowo w kratkę, dlatego już sądziłam, że nici z dzisiejszego wpisu. Wczoraj cały dzień miałam pochmurno. W moim pokoju było to jeszcze bardziej wypotęgowane, a mój aparat nie radzi sobie z ostrością przy braku słońca. Zdjęć z lampą oczywiście nie lubię i całe szczęście ;)
Za to dzisiaj z samego rana świeciło słoneczko! Aktualnie się schowało, co też odbiło się na jakości, ale i tak nie jest źle.
Zatem zapraszam.

Skelita Calaveras jest córką heksykańskich (monsterkowa wariacja na temat Meksyku) kościotrupów. Jej biografię tradycyjnie możecie przeczytać tutaj.
Była moją drugą monsterką, ale jednocześnie pierwszą, którą zapragnęłam mieć. Jestem fanką horrorów, dlatego też lalka-szkielet wydała mi się bardzo ciekawa. To ona zapoczątkowała mój lalkoholizm. Z założenia miałam mieć tylko ją. Miała stać na półce i ładnie wyglądać, a skończyło się...No każdy widzi jak :D

Na promo wygląda tak:

W jej wypadku tak jak u Jiny zaobserwować można od razu różnice. 
Przede wszystkim włosy! Lalka w odróżnieniu od tej na promo, ma je lekko zakręcone w takim typowo meksykańskim stylu. Moja ma niestety z tym problem. Jej włosy są lekko tłuste i nie trzymają tych loczków (czy to wina wyciekającego kleju?). Po drugie walizka ma pomalowaną czaszkę (ten biały punkt).
Na promo pokazują zapewne jeszcze nie dokończone lalki.

Moja zaś prezentuje się tak:

Na pierwszy rzut oka widać, że jak na kościotrupa jest wyjątkowo kolorowa. Jest to jednak duży plus spowodowany jej pochodzeniem.
 Drugą rzeczą, która rzuca się w oczy (głównie, gdy ma się tę lalkę w ręce, bo na zdjęciu tego aż tak nie widać) jest sukienka. Na kościotrupie powinna wisieć nie mając na niczym oparcia, prawda? W jej przypadku jednak jest inaczej. Wygląda jakby lalka miała standardowe monsterkowy korpus.
Czyżby Mattel nie podołał?...
...Nie! Pod ubrankiem znajduje się mała niespodzianka...

Przeźroczysty kawałek plastiku w kształcie przodu standardowego ciała! Bardzo fajny patent moim zdaniem na to, aby lalka dobrze się prezentowała stojąc na półce. Dodatkowo pomaga przy ustawieniu jej na stojaku, bo bez tego Skelita nic, a nic nie trzyma się na nim (chociaż razem z nim również ledwo daje radę...). A jej stojak jak widać jest taki sam jak u każdej innej monsterki (z pominięciem Ghouls Alive i Catty Noir - one mają inne, ale o tym w kolejnych wpisach ;)). Mogli go bardziej dopasować do jej kształtu ciała...

Skelitowe dodatki wyglądają natomiast tak:
Zdecydowanie więcej kolorów niż w przypadku rzeczy Smoczycy. Brąz ma imitować skórę. Osobiście jej dodatki bardzo mi się podobają. No może z wyjątkiem naszyjnika... (Ale to takie moje małe dziwactwo - bardzo nie lubię w lalczynej biżuterii wszelkich naszyjników. Od dziecka mnie denerwowały. Każda moja lalka była ich pozbawiona - były chowane do jednej szkatułki, w której żaden nie zaginął.)  W jego przypadku nie popisali się zbytnio. Początkowo nie miał dla mnie żadnego określonego kształtu. Dopiero serial animowany pokazał mi jak on dokładnie wygląda.
Jeżeli komuś nie chce się szukać to na tym arcie dobrze to widać. (Źródło)

 Ubranko składa się jak widać z sukieneczki w kwiatki, których środki wyglądają troszkę jak czaszki oraz ze spódniczki z różnokolorowych kawałeczków. Zastanawia mnie idea dwóch różnych tasiemek u góry sukienki: jedna fioletowa, druga różowa. Spódnica zapinana jest na całej swojej szerokości na czarny rzep, któremu zapomniałam zrobić zdjęcie. Sukienka w tej części na szyi również zapinana jest na mały kawałeczek rzepu.

Po ubrankiem natomiast kryje się:
Szkielecik! :D
Z tego względu jest naprawdę wyjątkowa! Czy zna ktoś jeszcze lalki o kościotrupim ciele?
Co prawda została niestety wykonana mniej starannie niż Skelly Bones z zestawu CAM.
Porównanie możecie zobaczyć o tutaj. Swojej prywatniej Skelly, póki co nie posiadam, ale mam ją w planach.
Rzut oka na porównanie ze standardowym ciałem, Jiny konkretnie:




Widać spore różnice w rozmiarówce obu pań. Skelita jak przystało na szkielet, jest dużo chudsza.
Pragnę od razu zaznaczyć, że Mattel nie popisał się w doborze plastiku z jakiego Skelitę odlano. Moim skromnym zdaniem powinien on być twardy, jako że ma docelowo stać na samych kościach. W rzeczywistości jest on jednak niesamowicie miękki. Trzymając ją za nogi poniżej kolan, lalka pod ciężarem głowy ugina się w połowie ud. Dodatkowo ma wadę w postaci luźnych bioder. Ustawienie jej bez stojaka jest niemożliwe, a przynajmniej jeszcze mi się nie udało. Jest nieco niższa od Jiny (jakieś 2-3mm), co przyznaję się zauważyłam dopiero teraz (tj. dzisiaj), a mieszka ze mną od czerwca. Chociaż może to być sprawka innego i szczuplejszego modelu stóp.

Jedną z cech jej ciała, która wyjątkowo mnie rozbawiła jest to, że jej żebra są odlane na kształt biustu (co doskonale widać powyżej), a miednica nosi wyraźny zarys pośladków!
Jest to wyjątkowo zabawny zabieg, chociaż mi samej bardzo się to nie podoba. Jestem zdania, że mogli z tego zrezygnować. Należy jednak pamiętać, że jest to playline, więc odbiegnięcie od wyglądu prawdziwych kości jest nieco uzasadnione. 
Co by powiedzieli rodzice, gdyby ich dzieci bawiły się kościotrupem?! Zaraz...ona i tak jest z kości...
Święty Mattelu co chciałeś nam przekazać? :)

Skelitowe rączki są również inne od standardowych:

 Jestem zachwycona (przekłamanym) kolorem jej dłoni na tym zdjęciu. Są takie kremowo-białe! W rzeczywistości jednak są zupełnie białe.
Wspominałam przy Jinie, że miałą miękkie dłonie, Kościotrupka również dostała je miękkie.

Makijaż Szkieletyny jest zachowany w tradycji Dia De Los Muertos co jest bardzo dużym plusem w mojej opinii, bo lubię ten meksykański zwyczaj.

Nie mam żadnych zastrzeżeń do jego wyglądu, chociaż mógł być jeszcze bardziej wymyślny. Moja Szkieletorka ma nieco krzywe oczka (są wyżej niż być powinny), ale nie rzuca się to bardzo w oczy. Szkoda trochę, ale trudno, zauważyłam to dopiero z jakiś miesiąc temu. I tak jest piękna!

Jako że jest to Szkieletyna ze Scaris, to musi posiadać walizkę. Wygląda tak i przyznaję, że jest niesamowita! Nawet pomimo koloru różowego, za którym nie przepadam, ale jestem w stanie znieść. Podoba mi się całokształt, a najbardziej wzór.

Podsumowanie:
WADY:
- tłuste włosy nie trzymające kształtu fryzury (mój egzemplarz),
- luźne biodra (mój egzemlarz),
- krzywy makijaż (mój egzemplarz),
- wykonana z wyjątkowo miękkiego plastiku,
- stojak taki jak u standardowych lalek.
NEUTRALNE:
- żebra w kształcie biustu,
- miednica z zarysem pośladków.
ZALETY:
- ciekawy pomysł,
- kościste ciało,
- z wyjątkiem bioder reszta stawów bez zarzutu,
- makijaż według meksykańskiej tradycji.

Pomimo tego, że trafiłam na wadliwy egzemplarz jestem z niej bardzo zadowolona. Uważam ją za jedną z najbardziej udanych postaci, a przede wszystkim lalek z serii Monster High.


8 komentarzy:

  1. Widziałam ją już wcześniej na innym blogu, ale nadal mnie zachwycają te kosteczki:0 Mam fioła na punkcie palców i stóp i właśnie dłonie i stopki podobają mi się u niej najbardziej - te miniaturowe kosteczki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna spódniczka, od razu widać, że Skelita jest z Meksyku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda! Chociaż w przypadku sukienki mogli się jeszcze bardziej postarać :)

      Usuń
  3. Bardzo ciekawa lalka, i do tego jak na Matela rewelacyjne detale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Niektóre monsterki są wyjątkowo dobrze dopracowane ;)

      Usuń
  4. Dziękuję ^^
    Skelita to jedna z moich ulubionych monsterek :DD
    Te krzywe makijaże są dość częste ;/ moja Operetta Picture day ma jedno oko wyżej drugie niżej ;/;/
    Ja zawsze odpisuję na blogu komentatora :) tak mi wygodniej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podoba mi się jej ciałko. Świetne są te kości. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również bardzo się podobają. Byłam zachwycona kiedy ją pierwszy raz widziałam.

      Usuń

Proszę wyraź swoją opinię. Czytam i odpowiadam na każdy komentarz - z reguły u siebie na blogu, choć czasem na blogu komentatora (w wypadku jak dodaję nowy wpis).
Dziękuję :)