Obserwatorzy

poniedziałek, 10 sierpnia 2020

42. Paul "Jesus" Rovia.

Witajcie!
Post prawdopodobnie dodany, dzięki uprzejmości Pana Automata. Dziękujemy!

Nie jestem pewna czy wspominałam kiedyś, ale jestem wielką miłośniczką simsów. Najlepsza gra, na luźne odstresowanie się bez potrzeby skupiania się na fabule, którą gra na nas wymusza.
Jakoś w jesieni zeszłego roku zajęłam się dla zabawy odwzorowywaniem moich ulubionych postaci z różnych seriali, gier, czy filmów w The Sims 3, bo tam jest mi najłatwiej, a nie umiem w tryb tworzenia sima w Sims 4, a mój komputer nie lubi Sims 4 w ogóle xD
Na ten moment nie mam tego szczególnie wiele, bowiem jest to okropnie wciągające i pochłania ogromne ilości czasu! A przyznaję, że baaardzo nie lubię robić nosów simom w trzeciej części...
Oglądaliście kiedyś The Walking Dead?
Może kojarzycie postać Paula "Jezusa" Rovii, który w komiksie nazywał się Monroe, którego w serialu grał Tom Payne?
Gif pochodzi ze strony Gfycat.com.

Przyznaję bez bicia, że od pierwszej sekundy pojawienia się w serialu stał się moją drugą ulubioną postacią serii i podjęłam decyzję, że buźka Toma, będzie doskonała na pierwszą próbę odtworzenia autentycznego człowieka (wcześniej stworzyłam Leona S. Kennedyego z serii Resident Evil, ale mam jakieś zastrzeżenia do jego twarzy nadal i wciąż nie wiem co mi nie pasuje).




Na drugim zdjęciu ma założone "szkła kontaktowe" z modów. Nie mogłam się zdecydować jak lepiej... Osobiście wolę grać bez tych szkieł.
Jak sądzicie, podobny?

PS. Mam problem z bloggerem po aktualizacji strony z pisaniem posta, powinien się pojawić 4 sierpnia, ale się nie pojawił... Automat nie działa 😢

PS. 2. Miałam mały problem z komputerem, dysk twardy był "jedną nogą w grobie" przez co jestem w lekkiej rozsypce i dlatego nawet na forum tak długo mnie nie było. 

Do przeczytania!
LuLu~

wtorek, 28 lipca 2020

41. Natchniona słońcem.

Witajcie!
Obiecałam, że będę się odzywać, ale wiedziałam, że nie będę miała na to zbyt wiele czasu. Chciałabym jakoś zmienić wygląd bloga, ale na ten moment nie mam wcale pomysłu, co i jak zrobić...
Moje wakacje rzadko są wakacjami z odpoczynkiem, w życiu na wsi zawsze znajdzie się coś do roboty.
Dodatkowo jakiś czas temu przygarnęliśmy kota, dachowca, który, a właściwie która kręciła się po okolicy. Zwierzę bardzo nieufne, długo zajęło jej przyzwyczajenie się do nas na tyle, aby w ogóle pozwoliła się dotknąć. Ostatnio jednak coś jej się odmieniło i stała się wręcz moim cieniem - cały dzień potrafi chodzić za mną krok w krok, zamiast spać jak to miała w zwyczaju wcześniej.

Wracając do tematyki bloga. Zw względu na ilość czasu jak na lekarstwo, moje próby przypomnienia sobie jak się szyje trwają trochę dłużej niż się spodziewałam, ale postaram się pokazać co i jak jak już trochę naszyję, żeby było co pokazywać :D

Dzisiaj prezentowana sesja powstała już jakiś czas temu, kiedy miałam lekkie przebłyski do powrotu, ale nie na tyle silne żeby faktycznie się odezwać.


Wspominałam kiedyś, że kocham rudzielce? "Made To Move" z błękitnym topem, jest prześliczna, ale mam mały problem z pozowaniem jej... Wygląda nad wyraz sztucznie czasami...




To z kolei jest "Made To Move" z fioletowym topem. Włosy wymienione na niebieską wełnę akrylową, miała okrutnego klejogluta jak ją kupiłam... Głowa była twarda jak kamień, a włosy tłuste jakby w oleju ktoś ją zamoczył. Tak podoba mi się jeszcze bardziej :D Pierwotnie kupiłam ją na dawcę ciała, dla innej lalki, o tak pięknej buźce i oczywiście rudych włosach, że nie mogłam znieść jej oryginalnego ciała.
Mój pierwszy reroot, wykonany jakoś na wakacje między 2, a 3 rokiem studiów. Domyślnie miała mieć grzywkę, ale źle wszyłam wełnę w tym miejscu i ostatecznie z niej zrezygnowałam, bo nie miałam siły już tego poprawiać.

Odrobinę, krótko dzisiaj, ale jakoś trzeba wrócić do formy i chciałam pokazać te zdjęcia.
Do przeczytania następnym razem!
LuLu~