Dawno, oj dawno nie było wpisu. Powinnam tu rzucić pewnie jakieś ckliwe tłumaczenie, ale nic z tego. Nie będę nikomu mydlić oczu. Zwyczajnie przyznam się, że mam wybitnego lenia, a i samo szycie w ogóle ostatnio mi nie wychodzi... Na dodatek jeszcze mój internet, przez prawie cały ubiegły tydzień nie działał...
Też nie działa Wam net (neostrada) przy temperaturze powyżej 25 stopni, czy tylko ja mam takie "szczęście"?
Na dodatek jak to ujęłam w tytule - mimo wakacji nadal mam czasu jak na lekarstwo. Od rana pomagam mamie do około 16, a potem to już zwyczajnie nic mi się nie chce, no i światła do zdjęć nawet nie ma D:
W ogóle za tydzień wyniki matury... Umieram ze strachu.
W każdym razie pokażę tutaj kilka zdjęć z moich ostatnich ogrodowych wypadów.
Mogliście je widzieć na moim flickrze, ale tutaj też warto je pokazać. A przynajmniej tak myślę ;)
Niektóre poprawiłam lekko, inne są w stanie takim jakim były.
Nie jestem osobą, która boi się robaków. Boję się WYŁĄCZNIE szerszeni, ale z kolei wyjątkowo nie przepadam też za świerszczami i konikami polnymi... Szczególnie tymi dużymi... Ale ten był grzeczny i nie próbował na mnie skakać.
Fioletowa róża! Pierwszy raz w życiu taka widziałam. To nie jest żadna koloryzacja. Ona naprawdę była fioletowa i to na krzaku.
Miało być "kilka", a wyszło "jak zwykle". Na przyszły post przewiduję już zdjęcia mojego focha, jak uda mi się skończyć sukienkę, którą obecnie męczę. Teoretycznie jest gotowa, ale nie wyszła jak chciałam i muszę ją poprawić.
W każdym razie na dzisiaj to tyle. Dziękuję za miłe słowa odnośnie poprzedniego postu.
Życzę Wam miłego odpoczynku dzisiejszego dnia!
Sayōnara~