Obserwatorzy

środa, 21 maja 2014

29. I'm singin' in the rain. Just singin' in the rain!

Dzisiaj z tej strony już LuLu. Tak, faktycznie wracam do świata żywych :D
Dziękuję, za ciepłe przyjęcie mnie z powrotem! Również się za Wami stęskniłam :3


Tak serio to ja nie umiem śpiewać... (No chyba, że w wannie O.o") A szkoda, kiedyś jako dzieciak chciałam zostać piosenkarką :D Ale ostatecznie marzę o tym, aby być kiedyś sławną pisarką. Nie chcę jednak słynąć z książek typu "Zmierzch" (bez urazy dla fanów), ale z czegoś głębszego. Może kiedyś zamieszczę tutaj jakieś swoje "skrobanki do szuflady", jeżeli oczywiście chcecie :]


Ale wracając do deszczu... Lubicie deszcz, czy wolicie słońce?
   Ja osobiście uwielbiam deszcz. Nie bez powodu też jesień jest jedną z moich ulubionych pór roku (drugą jest zima). Faktem jest, że mam wyjątkowo melancholijny lub jak kto woli "czysto depresyjny" charakter i w deszczu czuję się zwyczajnie w świecie dobrze. Słońce z kolei mnie zasmuca. Nie potrafię jednak wyjaśnić czemu - było tak odkąd pamiętam.
   Jestem jedyną znaną mi osobą, która nie klnie wstając rano z łóżka i widząc przez okno, że "ZNOWU PADA". Ja się wtedy cieszę.
   To samo tyczy się burz. Wiem, że ludzie się boją piorunów, czy grzmotów, ale ja je lubię i z utęsknieniem czekam na letnie burze...

To tyle z mojego ględzenia, a teraz pora na "artystyczne zdjęcia deszczu na szybie". Nie są wybitne, ale tego "deszczu na szybie" miałam zaledwie kawałek...








Na koniec takie jedno w czerni i bieli:

Dzisiaj mam zaledwie tyle, gdyż jakoś nie mogłam się wygrzebać z czymś konkretnie "lalkowym". Musze najpierw coś moim dziewczynom uszyć, a dopiero potem przejdziemy do realizacji sesji zdjęciowych. Modelki przecież muszą mieć w czym się pokazać ;)

Mam nadzieję, że nie macie mi za złe takich "nielalkowych" wpisów od czasu do czasu, ale na samym wstępie wspominałam, że nie chcę, aby był to blog tylko o lalkach.
Czasem będę Wam przynudzać o czymś innym :D

A i jeszcze jedno!
Zawitałam dzisiaj w szeregi społeczności Flickrowej. Będę tam wrzucać zdjęcia, które i tutaj z pewnością się pojawią, ale za to w oryginalnej rozdzielczości (na blogger'a zmniejszam zdjęcia na dłuższej krawędzi do 2000pikseli).
Ale jeżeli ktoś ma ochotę to zapraszam do siebie: ---> Na flickr <---.
Tak, jestem tam jako "Varjo Armoa" co w wolnym tłumaczeniu oznacza z fińskiego "Cień Miłosierdzia" i jest to tożsamość jednej z bohaterek moich opowiadań.

To by było na tyle. Życzę Wam od siebie miłego wieczoru ;)
Sayōnara~

niedziela, 18 maja 2014

28. Gdy kot śpi, myszy harcują.

Cześć Człowieki!
Z tej strony Alice, bo LuLu udaje, że odsypia jeszcze maturę... Co prawda ostatnią miała w piątek (16) o godz. 9.00, ale o tym nikt nie wie..., a przynajmniej ona tak uważa!


Tak właśnie, to coś za mną to jej nogi... Pomińmy też fakt, że jest już dawno po południu.
Nie powiecie jej, że stałam na jej telefonie, prawda?

W każdym razie dostałam dzisiaj od niej te rajtki w paski! Powiedziała, że jak zobaczyła w stosie nowych skarpet, które jej mama kupiła (jakby sama nie mogła...) te w paski to, aż z wrażenia miała oczy jak 5zł.


http://mojelowy.pl/blog/odstraszacz-na-dziki
Co jak co, ale to musiało dopiero być ciekawe!



W każdym razie, gdy wróciła do domu z pierwszej matury (tj. z polskiego), to ględziła coś o jakimś weselu Kmicica z Sienkiewiczem i poprawinach w sierpniu, czy coś koło tego...

Po matematyce przeżywała, że takie zadania widziała pierwszy raz na oczy i niby jakieś nietypowe, i zupełnie nie "schematyczne" były. Nie wiem co tak przeżywa... Wie ile to 2+2, więc co się martwi?

Później się uciszyła po angielskim, ale za to w piątek od rana przeżywała, że ma za kilka godzin gadać po angielsku. "A jak słówek zapomnę?", "A jak dostanę zestaw, na który nie będę potrafiła się wypowiedzieć, nawet po polsku?"  LuLu, what's wrong with you?!

Biologię w poniedziałek przemilczała - to było aż TAK źle, czy aż TAK dobrze...?

Po ustnym polskim wróciła ciesząc się, że osobista znajomość z jakimś Werterem jej się przydała...

A z chemii wróciła milcząc. (Patrz - dopisek do biologii.)


Całość jej zachowania mogę podsumować jedynie tak:
http://kokolorez.wordpress.com/2013/03/02/igor-i-morswin-ubogacaja-jak-nie-pisac/

A teraz na dodatek przeżywa, że zapomniała już jak się zdjęcia robi!... Co ja się z nią mam...



W każdym razie skoro już tu jestem to odpowiem na Wasze komentarze we wpisie, a co!

Urshula - Siedziała przy nauce do piątku :D No powiedzmy...

Mangustowo - LuLu dziękuje.

Natalia Tadra - Dziękuje. I jak bratu poszło? Też przeżywał tak jak LuLu? O geografii nie słyszałam, ale też pewnie prosta nie była.

Toshiko Uri - Dziękujemy.

Kaku T. Spears - W tym roku był problem z kompletnym brakiem schematu, z tego co  wywnioskowałam. LuLu dziękuje.

Kayo - Ja też mam taką nadzieję, bo siedzenie od miesiąca na półce już mi się znudziło... Dziękuje.

Alakonda223 - Dziękuje i mówi, że miło to słyszeć.

Paskuda - Dziękuje. A ja dziękuję za komplement dla mojej sukienki! :D

Gabi Malinka - Dziękuje.

Ina - Dziękuje. Szwów nie widać, choć i czasem trudno taki szew zrobić. W sensie jak koronka ma duże "dziury". Muszę LuLu pomęczyć żeby jakąś koronkę w końcu do domu przyniosła.
Nie wyobrażam sobie mieć klejonych włosów na głowie D: To musi być obrzydliwe!
Co dopiero jak się ma taaaakie szpony! xD Dopiero wtedy nie ma co z posta, czy tam komentarza ratować.
I jak? Wyzdrowiałaś już przez tyle czasu? LuLu coś za to stęka, że się na maturze przeziębiła.
ŻADNEGO RÓŻU, proszę.

Ishtar - Dziękuje.

hamtarobwielki - Dziękuje. Od strony komisji?

Metka - Dziękuje. U nas nic się nie działo i w Śmingusa Dyngusa to LuLu fochnięta chodziła.

Robotica Freaky - Już niedługo!

Ashoka - Dziekuje.


Z swojej strony LuLu każde mi przekazać, że powoli będzie przeglądać Wasze wpisy i BARDZO dziękuje za wsparcie przed maturą oraz, że musi się zmobilizować z powrotem do pisania bloga, bo się "rozleniwiła".

LuLu, Ty leniu cuchnący!

Ale... Ostatnio jakoś zrobiła zdjęcie fajnego zachodu słońca, które mam teraz pokażę na pożegnanie:


Alice dziękuje za uwagę i się żegna!