Obserwatorzy

sobota, 29 marca 2014

24. Czesanka, czyli nowy wig?

Kupiłam ostatnio czesankę.
Chciałam taką w kolorze zbliżonym do wiga, którego ostatnio uszyłam Alice. Takowej niestety nie znalazłam. Była tylko granatowa. Granatowy to też niebieski, więc nie ma co narzekać, a poza tym marzył mi się moherek, którego widziałam kiedyś w odmętach ebaya - był dokładnie w takim samym kolorze co stockowy wig Lunatic Alice.
Zabrałam się za szycie zaraz po powrocie do domu, bo chciałam natychmiastowo zobaczyć, jak Młoda będzie w nim wyglądać.

Takie pytanie: Czy to normalne, że jedno długie pasmo czesanki rozrywa się na trzy mniejsze, przy najmniejszym pociągnięciu? Miałam po raz pierwszy styczność z czymś takim jak czesanka...i nie mam pewności czy tak jest, czy po prostu na taką beznadziejną jakościowo trafiłam.

Odnośnie wiga dodam tylko tyle, że jego efekt końcowy podoba mi się duuużo bardziej niż poprzedniego wiga z włosów. Nie ma praktycznie żadnych prześwitów i łatwiej mi było go ukończyć na czubku. Już teraz wiem, że kiedyś zrobię jej jeszcze jeden, albo dwa, no może dziesięć...

Zdjęcia robione przy świetle zachodu słońca.
(Smacznego blogger!)
Nie miałam pomysłu na tło, więc wykorzystałam swoją ścianę w pokoju z tapetą tak starą, że łuszczy się od samego patrzenia na nią :D Ale mimo wszystko ją lubię, tworzy specyficzny klimat.





Podoba mi się chociaż zdecydowanie wolę ten jasny niebieski i w takim kolorze dostanie wig w przyszłości :]

Dodatkowo jak widać zmieniłam wygląd bloga. Tamten mi się podobał choć był nadmiernie różowy jak na mnie. Chciałam koniecznie coś w czerni, ale nie mogłam znaleźć tła, a potem odpowiedniego szablonu :/ Obecnie uzyskałam coś takiego jak widzicie. Nie jestem do końca przekonana, ale na jakiś czas zostanie. Może po skończeniu szkoły pobawię się w tworzenie własnego szablonu. Grafik ze mnie żaden - potrafię się posługiwać tylko Paintem i Photoscape'm (choć i tak nie w 100%), więc będzie ciężko...
A jak Wam się podoba? Ciekawi mnie Wasze zdanie.

sobota, 22 marca 2014

23. Szalony naukowiec na ratunek dla Stefkowych włosów?

Dzisiejszy wpis miał się pojawić dwa tygodnie temu, ale pogoda i czas nie dopisał do zrobienia zdjęć "po zabiegowych". Dzisiaj pogoda też nie dopisała - drugi dzień wiosny wygląda u mnie jak rasowy listopadowy dzień. Ale muszę się w końcu pochwalić!
Od jakiegoś czasu bawię się w szalonego naukowca i próbuję znaleźć sposób na doprowadzenie włosów Simbowych Stefek do porządku. Ostatecznego rozwiązania, po którym włosy wyglądałyby jak nowe nie znalazłam, ale mam coś pośredniego.
Ze trzy tygodnie temu wymyśliłam sobie dziwaczną miksturę, którą postanowiłam wypróbować na Stefkowych włosach i zobaczyć co z tego wyjdzie.

Tak to wyglądało na początku. Jest to staromoldkowa Stefka i w dodatku jedna z tych starszych. Siłą rzeczy również moja najstarsza lalka z Simbowej rodzinki, a tym samym najbardziej "wybawiona" (baaardzo je lubiłam jak byłam mała i tak mi zostało).
Bida ma pogryzioną lekko jedną łapkę - wrzątek pomoże?
A włosy jak widać - stóg siana, bądź druciak.

Wymyśliłam, jak już wspomniałam, dziwaczną miksturę, która składała się z:
(przyjmijmy za miarę objętości korek od Silana)
- 2 i 1/2 korka płynu do zmiękczania tkanin ((tylko na tyle mi starczyło - można więcej) u mnie to był zwykły Silan),
- na oko odżywki, było to około 1/3  korka (u mnie to odżywka Elisse do włosów suchych i zniszczonych z Biedronki - taka fioletowa butelka),
- około pół korka wody.

Włosy zostały zanurzone do owej mikstury na 2 tygodnie!
Po wyjęciu i wyciśnięciu nadmiaru, wzięłam do ręki szczotkę (taką zwykłą ludzką) i zaczęłam rozczesywać - i tutaj pojawiło się zdziwienie. Druciak, wyglądający na poplątany i sfilcowany na amen dał się rozczesać bez większego problemu!
Po wstępnym rozczesaniu spłukałam miksturę i umyłam lalce głowę mydłem w płynie, po czym wilgotne (jedynie lekko wyciśnięte) włosy spryskałam odżywką w spreju z jedwabiem, taką:

W tym miejscu chcę ją polecić każdemu kto ma problem z puszącymi się włosami lalek - jest wspaniała! Za jej pomocą udało mi się ujarzmić włosy mojej Catty Noir i stockowy wig mojej Alice. Nie należy jednak przesadzić, bo włosy będą tłuste :]

Po całym zabiegu Stefcia wyglądała tak:

Duuuuużo pięknych i mięciutkich włosów! Wciąż się puszą - fakt, ale za to są niesamowicie miękkie, lśniące i wciąż pozwalają się rozczesać bez ŻADNEGO problemu (mimo że potargane - przed wrzątkiem wciąż nieugięte).
Tak na marginesie - ubranko jest jej oryginalnym jeżeli mnie pamięć nie zawodzi ;)

Stefcia jest, jak mówiłam, jedną z tych starszych wśród "staromoldkowych" i jej włoski są rootowane jedynie dookoła głowy + przedziałek - wnioskuję zatem, że jej fryzurą były kitki lub warkocze (bardziej prawdopodobne według mnie jest to drugie).


Postanowiłam jej zatem właśnie warkocze zrobić znów na głowie, aby jej burza włosów nie zajmowała mi zbyt wiele miejsca na półce ;)

Po zakończonym czesaniu zachciało jej się pochwalić się swoim nowym życiem i trochę mi popozować. Mimo jej najszczerszych chęci nie potrafię się z nią za bardzo dogadać...


 Tutaj widać pogryzioną łapkę...


Dziękuję za uwagę i za miłe komentarze pod moim pierwszym tutorialem :]

sobota, 15 marca 2014

22. Jak naprawić złamaną rękę - Dal stock body (pseudo tutorial).

Dzień dobry :]
Tak jak pisałam w edycji ostatniego wpisu, mam w miarę luźny weekend.
Dzisiejszy wpis miał być tak naprawdę o czymś zupełnie innym, ale w trakcie szycia zdarzył się wypadek, którego obawiałam się nieustannie od dnia przybycia mojej Dal. Co prawda mam pretekst żeby w końcu kupić Obitsu, ale nie mam kasy akurat :/
Chcąc ją przebrać niechcący złamałam jej rączkę w tej "obrotowej" części przedramienia.
Nigdy nie widziałam żadnej instrukcji jak to naprawić, zatem postanowiłam coś takiego stworzyć. Nie jest to jednak wcale tak trudne i straszne jak się wydaje :D

Przepraszam za moje ręce w niektórych kadrach :( I słabe światło - jak na złość dzisiaj cały dzień lało.
No to zaczynamy:
Załóżmy, że złamała Wam się rączka w Stockowym ciałku Dal'a, a nie macie pieniędzy na Obitsu lub po prostu z jakiegoś powodu nie chcecie/nie możecie go kupić.
Co wtedy począć? Nie, wcale nie musicie siąść i płakać, albo skleić takiej rączki na amen i wieczną nieruchawość.
Można to bez posiadania większych zdolności naprawić!

Będziemy potrzebować:

a) Naszego poszkodowanego. W moim wypadku nie dość, że łysa i naguśka to jeszcze bezręka Alice. 

 b) Ręki złamanej w pożądanym miejscu.


 c)Czegoś ostrego.
Sama z siebie bardziej polecam nóż do tapet/papieru, ponieważ ma cieńsze ostrze, co jest dosyć ważne. Tym drugim sobie pomagałam.

d)Źródła ciepła do podgrzania ostrza.

Kiedy mamy już wszystko to możemy zaczynać:
1) Zaczynamy od rozgrzania ostrza. Jednak NIE wkładamy go w płonień, a jedynie trzymamy nad nim. Bardzo gorące ostrze nie jest dobrym pomysłem, ponieważ będzie topić plastik co odbije się na końcu operacji (ja tak zrobiłam i zaprezentuję Wam ten błąd w punkcie 9). Musi być jedynie na tyle ciepłe, aby ułatwiać przecinanie.

2) Nacinamy złamaną rączkę w górnym fragmencie:
WAŻNE jest aby naciąć mniej więcej na "szwach" (tj. w miejscu złączenia dwóch kawałków plastiku), wtedy po zakończeniu operacji nie będzie to tak źle wyglądać.


3)Nacinanie kontynuujemy po bokach:


4) Kiedy już mamy nacięte do samego końca, możemy zacząć rozpychać połówki plastiku. Bez obaw o miejsce przymocowania w rączce bolca wkładanego do tułowia - nie odłamie się, gdyż ta cześć jest jedynie złożona, a nie sklejona (patrz punkt 5).


5) Gdy uda nam się rozłączyć obie części, wypadnie nam fragment, który się odłamał:

U mnie nieco sfatygowana jest, ponieważ bałam się uszkodzić ten bolec, o którym pisałam wyżej, ale potem okazało się, że rozłączenie tych części nie kończy się fatalnie, a wygląda tak:
Jak widać w ta "dźwigienka", którą wkładamy w tułów, jest nałożona na bolec, który jest jedynie wetknięty w otwór ;)

6) Teraz przystępujemy do sklejenia obu fragmentów, o które nam chodziło:

Polecam do tego celu "Kropelkę" w żelu ponieważ nie rozpływa się tak jak zwykła, więc nie upaprzemy się i sami nie przykleimy się do klejonej ręki :D

8)Po wyschnięciu kleju składamy rękę z powrotem w całość. Jeżeli dolna część nie wchodzi to należy lekko podpiłować wycięcie między ręką a dzyndzlem:

9) Sklejamy obie połówki ręki.
I tutaj już widać doskonale błąd który popełniłam!

Użyłam zbyt rozgrzanego ostrza i stopiło mi się zbyt wiele plastiku, przez co w miejscu nacinania jest przerwa. Cóż trudno, w końcu i tak wkrótce zamierzam kupić Obitsu, więc jakoś to przeżyjemy :]
Po zakończonej operacji ręka może lekko skrzypieć :(

A po operacji mała prezentacja tego co ostatnio stworzyłam, a mianowicie wiga:

Co prawda nie mogę dojść ciągle do porozumienia z grzywką (obcięłam ją wczoraj znacznie, a i tak jest za długa i nierówna!), ale w końcu to naprawię :D
Przyznaję, że nieziemsko jej w takim odcieniu niebieskiego!
A ta biała spódniczka, to SPONSOR dzisiejszego zamieszania...


Alice: Lulu, jak jeszcze raz złamiesz mi rękę to będziemy rozmawiać przez mojego prawnika!


Alice: Alles klar?!
Ja: Tak Q.Q

Nie wiedziałam, że ona w ogóle ma prawnika... W każdym razie, mam nadzieję, że taka instrukcja komuś się do czegoś, kiedyś przyda. Choć tak naprawdę każdy woli przecież kupić Obitsu niż bawić się w naprawy :]

sobota, 1 marca 2014

21. Barbie Glamour Luxury Fashion 2014.

Czasu wciąż jak na lekarstwo, ale przyznaję, że przemęczenie też daje mi w kość. Od ponad tygodnia dzień w dzień boli mnie głowa, a tutaj uczyć się trzeba. No i lenistwo też się odzywa :D

Barbie Glamou Luxury Fashion - nowa seria lalek w pełni artykułowana, która to pojawiła się na rynku w tym roku :] U tych lalek z reguły uwagę przykuwają w pierwszej kolejności ubrania. Są bardzo ładne i dopracowane. Z chęcią zagarnęła bym ubranka wszystkich!
http://papusilemele.com/en/2013/11/05/barbie-glamour-luxury-fashion-2014/
Seria pierwsza?
A czy ktoś zwrócił uwagę na to, że Tereska ma naszyjnik, który powinna mieć Dreamhouse Midge? W zamian tego ma nie pomalowany!

W serii 1 jest też Raquelle, która póki co jest chyba dosyć rzadka.

Za to w serii drugiej mamy MIDGE!
http://www.flickr.com/photos/adabd/11619480536/
Jednego jestem pewna, Midgę zdobędę z całą pewnością!

U mnie zamieszkała Barbie z pierwszego zdjęcia ta po środku. Jako jedyna z całej pierwszej trójki mi się podobała.
 Cena jakby ktoś był ciekaw, u mnie były za 99zł. Pojawiły się od razu wszystkie trzy z pierwszego zdjęcia, choć tylko pierwsza blondyna w futerku była w dwóch egzemplarzach (jedna na półce, druga na wystawie).



 Zdjęcia na podłodze - dobra rzecz!
Jedno słowo odnośnie pudełka - do niedawna miałam Catty za najtrudniejszą lalkę od Mattel do wypakowania, do niedawna... To pudło przebiło wszystkie. Gdyby nie to, że gromadzę wszystkie pudła to zdemolowałabym je po prostu. W tle narzędzie czynu, które mi pomagało - pilniczek (prawie jak ucieczka z więzienia!).

W każdym razie Barbie u mnie jako Barbie nie została. Dostała imię Hikami (氷上) co z japońskiego oznacza "lód". Po drugie nie zostanie słodką, różową Baśką. Widzę ją w zdecydowanie innej stylizacji, choć ładnej jej w niebieskim.

Jej włosy nie są krzykliwym blondem, a miodowym blondem z kilkoma pasemkami u góry i pod spodem ciemniejszymi niż reszta! Przyznaję, że kiedy ją oglądałam w sklepie to z początku tego nie zauważyłam. Odkryłam to dopiero w domu w trakcie odpakowywania. W dodatku były tak oblepione żelem, że tworzyły trzy wielkie dredy! Nie zrobiłam im zdjęcia, bo od razu zaatakowałam je szczotką. Wyglądała lepiej, ale to nie było to. Kilka dni potem wylądowała pod kranem.

Teraz prezentują się tak:
Oczywiście cieniowanie w stylu Mattel al'a ślepy fryzjer lub spotkanie z kosiarką.
Jako ciekawostkę powiem, że po zmyciu żelu mała grzywka baśki zlała się z resztą włosów i już jej nie widać. Była zrobiona z połowy pasma, które ją obecnie przykryło.

Jak wspominałam ubranka lalek z tej serii są boskie!
Co prawda bardziej podobało mi się ubranko blondyny tej pierwszej lub Tereski, ale i tutaj nie jest źle. Podoba mi się kurtka, której mankamentem jest skubiące się futerko. W swoich portkach baśka nie może usiąść O.o Bransoletka wygląda jak ćwieki, choć ma za wąskie wycięcie i ciężko ją założyć. Strasznie podobają mi się jej buty (którym zapomniałam zrobić zdjęcie...), dla których głównie ją wybrałam.

Sama Baśka początkowo nie podobała mi się. Stwierdziłam, że najwyżej podaruje swoje ciałko innej lalce. Obecnie jest jedną z moich ulubienic.
Ciałko ma standardowo fashionistkowe + artykulacja pod biustem, z czego u mojej jedynym mankamentem jest właśnie luz w tym miejscu.
Z jedną małą ciekawostką:
Ręka Tereski. Znalezione w necie tutaj konkretnie.
Szczerze? Gdy bierze się lalkę z tej serii do ręki i porusza jej rękami to od razu ma się wrażenie, że "coś z nimi nie tak" i są jakieś inne niż u np. Fashionistas 2013 (Wyjątkiem jest seria z błyszczącymi pasemkami. Na forum było mówione, że ich ręce mają to samo).

Sama Hirami wygląda z kolei już tak:
(To mój blond diabełek słuchający ciężkiej muzyki. Właśnie w takiej czarnej stylizacji ją widzę.)

 


Randomowo:


 Muszę się też Wam pochwalić, że W KOŃCU się odważyłam i oskalpowałam Alice z wiga:
 Alice: Ludzie! LuLu zwariowała i pozbawiła mnie włosów! Powiedzcie jej coś!

U wiga tymczasem:
Suszenie na antenie (albo raczej na flakonie)!
Potraktowałam go odżywką z jedwabiem od Schwarzkopf i trochę przeczesałam. Zobaczymy co z tego będzie. Choć już teraz jestem pewna, że tej odżywki było za dużo i będzie tłusty...

Z OSTATNIEJ CHWILI:
Miałam dzisiaj dodać wpis, ale niestety nie udało mi się nic przygotować. Mam obecnie dużo pracy na ocenami (niedługo koniec roku dla maturzystów...). Przyszły weekend póki co mam w miarę luźny, więc mam nadzieję, że uda mi się coś konkretnego zrobić (a nie chcę wrzucać byle czego). Wasze komentarze przeczytałam już ostatnio i z pewnością na nie odpowiem jak tylko będę mogła.