To mój pierwszy post w 2014?
Jutro czeka mnie powrót do szarej bez lalkowej rzeczywistości szkolnej i czasu przed maturalnego. Szkoda tylko, że uczą nas w tej szkole wszystkiego, ale nie tego co będzie nam potrzebne na maturę. Szczerze to nawet nie mam pojęcia jak będzie wyglądać ustny polski. Dodatkowo martwię się, że mogę nie mieć czasu na planowane sesje zdjęciowe nawet w weekendy znając moja szkołę...
Wybaczcie mi dzisiaj moje lekkie przynudzanie, ale przeżywam małe przemęczenie psychiczne. Zawsze tak mam przed powrotem do szkoły po wolnym. Dodatkowo zastanawiam się nad swoja osobą, ale o tym powiem więcej w zakładce "O LuLu największym Fochu w FochLandzie", gdy się wreszcie zmuszę do napisania czegoś o sobie ;)
Cóż nie mam nic spektakularnego do pokazania. Uzupełniam tylko moje przedstawienia Monster High o dwie nowe postacie w moim domu. Dzisiaj zaprezentuje się Howleen Wolf.
PS. Dzisiejsze zdjęcia nie są najlepsze, bo miałam kiepska pogodę, a na ekranie aparatu wydawały się dużo lepsze i jaśniejsze niż na komputerze. Wszystkie zostały duuuuuużo rozjaśnione i poprawione.
Howleen Wolf - córka wilkołaków, przedstawicielka rodziny Wolf, a tym samym młodsza siostra Clawdeen, Clawda i Clawdii (najmłodsza z rodzeństwa). Biografia tradycyjnie
tutaj.
Howleen jako jedyny wilkołak z całej rodziny Wolf podoba mi się najbardziej. Moja pochodzi akurat z serii Dance Class i została zakupiona w promocji przedświątecznej w Biedronce. Ucieszyłam się niezmiernie z tego, że będzie taka tania, bo chciałam ją od dłuższego czasu, a zapłacenie za nią tyle ile płaci się za monsterkę na "standardowym" ciałku wydało i się przesadą. Pech chciał akurat, że trafiłam na ostatni lub jedyny jej egzemplarz. Całe szczęście makijaż jest idealny jak na moje oko ;)
W pudełku:
Na promo prezentuje się tak:
Moja wygląda tak oto:
Tradycyjne różnice miedzy promo, a lalką w rzeczywistości oczywiście
są. Niewiele, ale jednak. Po pierwsze kolczyk-agrafka w klapniętym uszku
na promo, w rzeczywistości jest w drugim uchu. Drugą różnicą jest
torebka. Promocyjna Howleen ma ją nieco mniejszą niż jest faktycznie.
Prawa ręka też wydaje mi się mieć nieco inne ułożenie.
Makijaż jak już wspominałam, na moje oko jest równy. No może pomijając jeden kieł, który nie styka się z wargą, ale akurat mało to widać.
Jest młodsza, więc w odróżnieniu od swojej starszej siostry ma delikatniejszą buźkę co brazo mi się podoba.
Moja akurat trafiła mi się z nieco rozpadniętą i niedokładnie zrobioną fryzurą, ale to nic. I tak mam zamiar jej je rozpuścić. Zakochałam się ostatnio w zdjęciach tej lalki z rozpuszczonymi włosami.
Dodatkowo jej włoski są nieziemsko miękkie! Delikatność jej włosów pobija nawet włosy mojej
Jiny!
Seria jest taneczna zatem i dodatków jest niewiele. Bardzo podoba mi się zróżnicowanie kolorystyczne. Do gustu bardzo przypadły mi jej butki! (A buty są w sumie znakiem charakterystycznym MH) Są śliczne i odlane z miękkiej gumy. Kolczyk w kształcie agrafki też bardzo mi się podoba. Bardzo fajny akcent. Na strojach tanecznych się nie znam, więc niewiele mogę powiedzieć. Podoba mi się wzór łapek na czarnych nogawkach. Najbardziej rozczarował mnie jednak pasek... Początkowo nijak, niczego mi nie przypominał. Dopiero po zapoznaniu się z
artem tej serii zrozumiałam, że te dwa duże kółka to miały być słuchawki... Trochę nie wypalił im ten dodatek. Torebka jest z gumy z wyciętym "otworem". Jest dosyć ciężka.
Ciałko oczywiście jak na młodszą ma inne. Jest niższa, ma mniejszy biust i mniej krzywy kręgosłup.
Co do ogólnej charakterystyki stawów: nogi chodzą idealnie, a ręce w łokciach i nadgarstkach ma nieco luźne i nie może nawet sama utrzymać torebki. Największą wadą mojego egzemplarza jest głowa! Lata na haku jak ma ochotę... Muszę ją zdjąć i owinąć ten hak jakąś gumką. Gdy przechyli się lalkę do tyłu głowa od razu idzie za jej przykładem. Jest to dla mnie nowość, bo u moich poprzednich monsterek jej ruchomość jest z kolei prawie zerowa. Najgorzej u Skelity.
Z braku Clawdeen zrobiłam jej porównanie z kuzynką Ookami i Rochelle.
Tutaj widać o ile monsterki o "standardowym" wzroście są szczuplejsze. Oraz przy okazji różnicę we wzroście. przy okazji dodam, że mając w jednej ręce Howleen, a w drugiej Rochelle mam wrażenie, że młoda wilkołaczka jest dużo masywniej wykonana (jakby z mocniejszego tworzywa).
Tutaj już porównanie krzywizny kręgosłupa i długości rąk. Howleen wygląda bardziej naturalnie z takim ciałem, choć i tak nie "zupełnie" naturalnie, ale to przecież znak rozpoznawczy Mattela. Barbie też nigdy nie były dokładnym odwzorowaniem człowieka ;)
A tak wyglądają łapki. Prześliczne delikatne, a zarazem drapieżnie ułożone. Wykonane z bardzo miękkiego tworzywa przez co uległy odgnieceniu od gumki, przez czas jej przebywania w pudełku. Muszę je ugotować, ale nie za bardzo mam odwagę.
W porównaniu ubranek nie jest tak najgorzej. Mniejsze monsterki mogą nosić niektóre ubrania normalnych, choć są ciut przyduże. W przypadku butów jest podobnie. Są za duże, ale przy kozakach i butach z zakrytymi palcami nie jest tak źle. Howleen ma krótszą łydkę przez co skarpetki Rochelle są na nią za długie, a w dodatku za ciasne przez tę różową tasiemkę u góry.
W drugą stronę już tak się nie da. Ubranka mniejszych monsterek są za małe na standardowe, to samo tyczy się butów. Mogą się za to do woli wymieniać biżuterią ;)
Podsumowując:
a)WADY:
- bardzo luźna głowa,
- dłonie odgniecione od gumki,
- rozpadnięta fryzura z pasmem włosów na uchu,
- beznadziejny pasek.
b) NEUTRALNE:
- lekko luźne ręce w łokciach i nadgarstkach.
c) ZALETY:
- śliczne i bardzo miękkie włosy,
- świetne buty,
- delikatna buzia,
- bardziej naturalne ciało,
- fajnie ułożenie dłoni.
Howleen jest naprawdę ciekawą lalką! Co mogę więcej powiedzieć? Bardzo mi się podoba i cieszę się z tego, że ją mam. Jest miłą odmianą od anorektycznej starszej siostry i jej koleżanek ;) Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się zdobyć tę Basic.
Auuuuuuu!
EDIT: Znikam na czas nieokreślony. Zepsuł mi się znowu system na laptopie i dopóki go nie naprawię nie zdołam dodawać wpisów, a dodatkowo mam matury próbne... Bardzo z tego powodu przepraszam. Wasze wpisy nadrobię jak wrócę.