Obserwatorzy

niedziela, 26 stycznia 2014

16. Swan - Barbie Twirling Ballerina

Miały być zdjęcia Alice na śniegu, ale niewyleczone przeziębienie o sobie przypomniało, potem nie miało być żadnego posta - bo nie mam materiałów na nic konkretnego (nadal nie mam czasu na szycie). Ostatecznie jednak przypomniało mi się o pewniej lalce, która od pewnego czasu czekała na fryzurę i na to, aby przez chwilę chociaż zabłysnąć na blogu.
Zatem dzisiaj bez zbędnego gadania chcę zaprezentować moją jedyną artykułowaną Barbie w dzieciństwie.

Barbie Twirling Ballerina

Nowiuteńka wyglądała tak:
 
 Zdjęcie pożyczone z amazon'a.

Jako lalka, która przetrwała mojej siostry i moje dzieciństwo jej ogólny stan nie był tragiczny jak w przypadku "trupków", które można nabyć na Allegro czy przynieść z SH (mama pilnowała żebyśmy dbały o lalki).
Na włosach nie miała sfilcowanych dredów, ale wciąż oryginalną fryzurę, choć co prawda nieco rozpadniętą z powodu czasu i zabawy:

 (Zdjęcia miały być poglądowymi jedynie dla mnie jak będę naprawiać jej fryzurę.
Zatem wybaczcie mi moją łapę w kadrze...)

 Gumka na dole włosów sparciała, więc splot się rozsypał...


Po mojej ingerencji wygląda już tak:

Kiedyś postaram się to naprawić jeszcze lepiej, ale póki co wystarczy. Wiem natomiast, że fryzjerki to ze mnie nie będzie ;)

Ubranko także nie wygląda już tak olśniewająco jak za nowości:
 Niestety nie wymyśliłam w jaki sposób mogłabym naprawić te srebrne nadruki :/

Rajstopki lalki w pudełku przewiązane były różową wstążeczką, którą oczywiście moja utraciła, ale przemierzyłam ostatnio całe miasto w poszukiwaniu zastępstwa i udało się!
Takim sposobem nóżki prezentują się tak:

Barbie z kolei jak to u lalek od Mattel bywa, z biegiem czasu z zapracowania w trakcie zabaw utraciła głowę, nad czym bardzo ubolewałam (była to jedna z ulubionych lalek mojej siostry, którą przez bardzo długi czas nie mogłam się bawić). Główka została oczywiście przyklejona przez moją mamę kropelką. Pech chciał, że klej wyciekł na szyję i zostawił brzydkie zacieki, które częściowo spiłowałam, a to co zostało zakryłam różową wstążką, która pozostała mi po przewiązaniu nóg, co widać poniżej.
Może ktoś wie czym rozpuścić kropelkę bez uszkodzenia i tak już popękanej gumy główki? A może lepiej zostawić to tak jak jest?

Z kolei biedna główka miała pęknięcie na nosie, które nie wygląda najlepiej. Postaram się to czymś zamaskować jak znajdę odpowiedni kolor:

Samo ciałko to oczywiście pajacyk, ale bez rączek al'a łopaty, tylko z delikatnie poukładanymi paluszkami. Nogi mają kolanka na zawias, który u mojej niestety wyrobił się na tyle, że nie można jej ustawić. Ale coś tam udało mi się z niej wykrzesać. Światło oczywiście było beznadziejne...
Przy okazji postanowiłam nadać jej imię, aby poczuła się lepiej. Baletnice kojarzą mi się z "Jeziorem Łabędzim", zatem przedstawiam wam Swan:


Tutaj musiałam ją trzymać za nogę, tę która jest u góry :D
 


Przy okazji wczoraj udało mi się PRAWIE ukończyć czapkę dla Alice, fanki królików:
(Zdjęcia robione przy żarówce. Na komputerze oczywiście lepiej wyglądały...)



Życzę wszystkim miłego dnia i nie dajcie się przeziębieniom! ;)

sobota, 18 stycznia 2014

15. Przedstawienie: Spectra Vondergeist

Póki co jestem :D Systemu nie przeinstalowałam. Pokombinowałam jedynie ze sposobami naprawy i o dziwo udało mi się poprawić coś na tyle, że się uruchamia, a wcześniej naprawa nic nie dawała! Jedynym wyjściem była reinstalacja. Dziwne. Dobrze, że działa choć i tak opornie się włącza.
A ja sama z kolei jestem chora. Znowu...
Dodatkowo powiem, że naskrobałam trochę o swojej osobie w zakładce: "O LuLu największym Fochu w FochLandzie". Jeżeli ktoś jest zainteresowany to zapraszam do czytania. Może kiedyś zrobię też jakiś wpis z ciekawostkami o sobie, jeżeli będą chętni, ale to jeszcze nie teraz ;)

W każdym razie mam dzisiaj dla Was ostatnie "przedstawienie" na bardzo długi czas. Podjęłam decyzję, że zaczynam gromadzić pieniądze na BJD, a przez to żadna nowa lalka się u mnie dosyć długo nie pojawi. Poza tym muszę się skupić na tych, które już mam i na nauce. Jak zacznę już teraz to może za...kilka lat uzbieram ;)

Spectra Vondergeist - nastoletnia córka duchów, pochodząca z XIX wieku (a ja kocham te czasy!). Biografia tradycyjnie tutaj.

Moja Spectra pochodzi z serii Dead Tired w Polsce będącej exclusive'm dla sieci sklepów Carrefour. Trafiła do mnie przy okazji kupna nowego aparatu, a marzyła mi się od dłuższego czasu :D
PS. Przepraszam ZNOWU z góry za okropne światło ;/ W moim pokoju piekielnie trudno zrobić zdjęcia w dobrym świetle o tej porze roku...

"Pudeło":



Promo:
http://www.monsterhighcollector.com/viewstory.php?sid=229

Moja wygląda zaś tak:
Tradycyjnie różnice są, ale ich ilość jest znikoma.
Kapcie na promo są jasnofioletowe i prawie zupełnie przejrzyste tak jak stopy ich właścicielki, w rzeczywistości są ciemnofioletowe i prawie nie przejrzyste.
Dłonie Spectry są na promo bardziej błyszczące niż w rzeczywistości, a tym samym nieco bardziej przeźroczyste.
Jedno "ale" mam jedynie do włosów. Na promo ładnie się układają, ale zostały pocieniowane w sposób tradycyjny dla Mattel, czyli lekko poszarpane. W dodatku mój egzemplarz miał prawdopodobnie nie wklejone kilka pasm wewnątrz głowy, bo po pierwszym rozczesaniu po wyjęciu z pudełka zostałam obsypana ogromną ilością jasnofioletowych kłaczków. (Klonik miałby z nich włosy dookoła głowy zapewne) No nic, "mówi się trudno i płynie się dalej, płynie się dalej..." ;) Możliwe, że kiedyś zrobię jej reroot.

W makijażu różnic jak na moje oko nie widać, a w dodatku w Zielonogórskim Carrefour chyba wszystkie miały równe oczy :D Nie musiałam się bardzo starać żeby znaleźć porządny makijaż. Bardzo podoba mi się dobranie kolorów! Wszystko dobrze do siebie pasuje - nawet ten turkusowy cień i refleks w tęczówce do fioletu.

Po lalce piżamowej nie ma co się spodziewać wysypu dodatków. Nie przepadam za lalkami z biżuterią lub kolczykami, dlatego cieszę się, że piżamówki nie mają kolczyków.
Kapcie to największy szok wszystkich posiadających lalki z tej serii. Mnie to również nie ominęło, gdyż są one niesamowicie stabilne! Wyobrażalibyście sobie, że kapcie mogą być bardziej stabilnym obuwiem od normalnych budów? A tutaj tak jest. Magia Mattel'a? ;)
Ubranko tradycyjnie trafiło mi się nieco krzywe, ale to nic. Opaska jest ciekawa. Z kolei ten filetowy nagrobek , jak mniemam po napisanej ilości punktów i znaczku "pauza", ma symbolizować grę przenośną. Ciekawy pomysł, lecz sam dodatek z kolei do niczego mi akurat się nie przydaje, w dodatku łapki Spectry nie mogą go utrzymać. Dzieciom jednak to nie przeszkadza zapewne ;)

Przy ciałku nie mam co się rozwodzić, gdyż posiada tradycyjne monsterkowe ciałko, którego jedynym udziwnieniem są przeźroczyste stopy z łydkami, dłonie i przedramiona. Stawy chodzą bardzo dobrze.

Ten bardzo ciekawy efekt przeźroczystości wnikającej w biel został oczywiście namalowany. Cała łydka została odlana z transparentnego plastiku.

Ten sam efekt mamy również na rękach. Dodatkowo "zawiasy" w kończynach całej lalki są białe (a sama do niedawna byłam pewna, że również są przeźroczyste! Na moje oko mogły by takie być.) i w kolanach oraz łokciach zostały maźnięte na biało farbą, która odpada płatami ;/ Moja ma dodatkowo jedno kolano lekko wytarte... Za długo klęczała?

Podsumowując:
a)WADY:
-  prawdopodobnie nie przyklejone kilka pasm włosów, które wypadły
- beznadziejnie pocieniowane włosy.
b)NEUTRALNE:
- białe "zawiasy" w nadgarstku, które mogłyby być przeźroczyste.
c)ZALETY:
- ładna kolorystyka,
- ładny kolor włosów,
- ciekawy pomysł z przeźroczystymi stopami i dłońmi,
- dobrze chodzące wszystkie stawy.

Na moje oko jest bardzo przyjemną lalką, jak i ciekawą postacią w MH. Wersja piżamkowa jest fajna i nie tak droga jak inne. W dodatku przyzwoicie wykonana! Polecam :D

Sukieneczka szyta przeze mnie.
Buty przerobione także przeze mnie (należą do klona).

poniedziałek, 6 stycznia 2014

14. Przedstawienie: Howleen Wolf

To mój pierwszy post w 2014?
Jutro czeka mnie powrót do szarej bez lalkowej rzeczywistości szkolnej i czasu przed maturalnego. Szkoda tylko, że uczą nas w tej szkole wszystkiego, ale nie tego co będzie nam potrzebne na maturę. Szczerze to nawet nie mam pojęcia jak będzie wyglądać ustny polski. Dodatkowo martwię się, że mogę nie mieć czasu na planowane sesje zdjęciowe nawet w weekendy znając moja szkołę...

Wybaczcie mi dzisiaj moje lekkie przynudzanie, ale przeżywam małe przemęczenie psychiczne. Zawsze tak mam przed powrotem do szkoły po wolnym. Dodatkowo zastanawiam się nad swoja osobą, ale o tym powiem więcej w zakładce "O LuLu największym Fochu w FochLandzie", gdy się wreszcie zmuszę do napisania czegoś o sobie ;)

Cóż nie mam nic spektakularnego do pokazania. Uzupełniam tylko moje przedstawienia Monster High o dwie nowe postacie w moim domu. Dzisiaj zaprezentuje się Howleen Wolf.

PS. Dzisiejsze zdjęcia nie są najlepsze, bo miałam kiepska pogodę, a na ekranie aparatu wydawały się dużo lepsze i jaśniejsze niż na komputerze. Wszystkie zostały duuuuuużo rozjaśnione i poprawione.

Howleen Wolf - córka wilkołaków, przedstawicielka rodziny Wolf, a tym samym młodsza siostra Clawdeen, Clawda i Clawdii (najmłodsza z rodzeństwa). Biografia tradycyjnie tutaj.

Howleen jako jedyny wilkołak z całej rodziny Wolf podoba mi się najbardziej. Moja pochodzi akurat z serii Dance Class i została zakupiona w promocji przedświątecznej w Biedronce. Ucieszyłam się niezmiernie z tego, że będzie taka tania, bo chciałam ją od dłuższego czasu, a zapłacenie za nią tyle ile płaci się za monsterkę na "standardowym" ciałku wydało i się przesadą. Pech chciał akurat, że trafiłam na ostatni lub jedyny jej egzemplarz. Całe szczęście makijaż jest idealny jak na moje oko ;)

W pudełku:

Na promo prezentuje się tak:

Moja wygląda tak oto:
Tradycyjne różnice miedzy promo, a lalką w rzeczywistości oczywiście są. Niewiele, ale jednak. Po pierwsze kolczyk-agrafka w klapniętym uszku na promo, w rzeczywistości jest w drugim uchu. Drugą różnicą jest torebka. Promocyjna Howleen ma ją nieco mniejszą niż jest faktycznie. Prawa ręka też wydaje mi się mieć nieco inne ułożenie.

 
Makijaż jak już wspominałam, na moje oko jest równy. No może pomijając jeden kieł, który nie styka się z wargą, ale akurat mało to widać.
Jest młodsza, więc w odróżnieniu od swojej starszej siostry ma delikatniejszą buźkę co brazo mi się podoba.
Moja akurat trafiła mi się z nieco rozpadniętą i niedokładnie zrobioną fryzurą, ale to nic. I tak mam zamiar jej je rozpuścić. Zakochałam się ostatnio w zdjęciach tej lalki z rozpuszczonymi włosami.
Dodatkowo jej włoski są nieziemsko miękkie! Delikatność jej włosów pobija nawet włosy mojej Jiny!

Seria jest taneczna zatem i dodatków jest niewiele. Bardzo podoba mi się zróżnicowanie kolorystyczne. Do gustu bardzo przypadły mi jej butki! (A buty są w sumie znakiem charakterystycznym MH) Są śliczne i odlane z miękkiej gumy. Kolczyk w kształcie agrafki też bardzo mi się podoba. Bardzo fajny akcent. Na strojach tanecznych się nie znam, więc niewiele mogę powiedzieć. Podoba mi się wzór łapek na czarnych nogawkach. Najbardziej rozczarował mnie jednak pasek... Początkowo nijak, niczego mi nie przypominał. Dopiero po zapoznaniu się z artem tej serii zrozumiałam, że te dwa duże kółka to miały być słuchawki... Trochę nie wypalił im ten dodatek. Torebka jest z gumy z wyciętym "otworem". Jest dosyć ciężka.

Ciałko oczywiście jak na młodszą ma inne. Jest niższa, ma mniejszy biust i mniej krzywy kręgosłup.
Co do ogólnej charakterystyki stawów: nogi chodzą idealnie, a ręce w łokciach i nadgarstkach ma nieco luźne i nie może nawet sama utrzymać torebki. Największą wadą mojego egzemplarza jest głowa! Lata na haku jak ma ochotę... Muszę ją zdjąć i owinąć ten hak jakąś gumką. Gdy przechyli się lalkę do tyłu głowa od razu idzie za jej przykładem. Jest to dla mnie nowość, bo u moich poprzednich monsterek jej ruchomość jest z kolei prawie zerowa. Najgorzej u Skelity.

Z braku Clawdeen zrobiłam jej porównanie z kuzynką Ookami i Rochelle.



  Tutaj widać o ile monsterki o "standardowym" wzroście są szczuplejsze. Oraz przy okazji różnicę we wzroście. przy okazji dodam, że mając w jednej ręce Howleen, a w drugiej Rochelle mam wrażenie, że młoda wilkołaczka jest dużo masywniej wykonana (jakby z mocniejszego tworzywa).


Tutaj już porównanie krzywizny kręgosłupa i długości rąk. Howleen wygląda bardziej naturalnie z takim ciałem, choć i tak nie "zupełnie" naturalnie, ale to przecież znak rozpoznawczy Mattela. Barbie też nigdy nie były dokładnym odwzorowaniem człowieka ;)

A tak wyglądają łapki. Prześliczne delikatne, a zarazem drapieżnie ułożone. Wykonane z bardzo miękkiego tworzywa przez co uległy odgnieceniu od gumki, przez czas jej przebywania w pudełku. Muszę je ugotować, ale nie za bardzo mam odwagę.

W porównaniu ubranek nie jest tak najgorzej. Mniejsze monsterki mogą nosić niektóre ubrania normalnych, choć są ciut przyduże. W przypadku butów jest podobnie. Są za duże, ale przy kozakach i butach z zakrytymi palcami nie jest tak źle. Howleen ma krótszą łydkę przez co skarpetki Rochelle są na nią za długie, a w dodatku za ciasne przez tę różową tasiemkę u góry.
W drugą stronę już tak się nie da. Ubranka mniejszych monsterek są za małe na standardowe, to samo tyczy się butów. Mogą się za to do woli wymieniać biżuterią ;)

Podsumowując:
a)WADY:
- bardzo luźna głowa,
- dłonie odgniecione od gumki,
- rozpadnięta fryzura z pasmem włosów na uchu,
- beznadziejny pasek.
b) NEUTRALNE:
- lekko luźne ręce w łokciach i nadgarstkach.
c) ZALETY:
- śliczne i bardzo miękkie włosy,
- świetne buty,
- delikatna buzia,
- bardziej naturalne ciało,
- fajnie ułożenie dłoni.

Howleen jest naprawdę ciekawą lalką! Co mogę więcej powiedzieć? Bardzo mi się podoba i cieszę się z tego, że ją mam. Jest miłą odmianą od anorektycznej starszej siostry i jej koleżanek ;) Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się zdobyć tę Basic.

Auuuuuuu!


EDIT: Znikam na czas nieokreślony. Zepsuł mi się znowu system na laptopie i dopóki go nie naprawię nie zdołam dodawać wpisów, a dodatkowo mam matury próbne... Bardzo z tego powodu przepraszam. Wasze wpisy nadrobię jak wrócę.