Obserwatorzy

niedziela, 24 listopada 2013

7. Połowa drogi do sukcesu... A może raczej do spełnienia marzeń z dzieciństwa? (Life in the Dreamhouse Midge)

Dzisiaj mam tylko cztery zdjątka w jakości co najmniej fatalne (bo z lampą...), ale za to z jakim szczęściem robione!
Udało mi się wreszcie zdobyć Midge z serii "Barbie life in the Dreamhouse"! Jestem przeszczęśliwa bo w końcu mam jakąś wersję wymarzonej od dzieciństwa Midge! Wróciła w końcu na rynek po dziesięciu latach ;)
Mianowicie odkąd pamiętam marzyłam o Happy Family Midge (tej ciężarnej), ale póki co jej nie mam, dlatego to połowa drogi do spełnienia marzeń.
Złapałam ślicznotkę jako ostatnią w Tesco, była jeszcze z nią Raquelle (którą też bym nie pogardziła...), ale Midge była ostatnia! Nie będę tutaj robić spamu zdjęciowego, bo pojawiła się już na wielu innych blogach, więc kolejny zasyp nie ma sensu, zatem tylko kilka podglądowych.

Przepraszam za fatalne zdjęcia, ale zrobiłam je zaraz po powrocie ze szkoły (koło 16), a słońce ostatnio i tak nie często u mnie bywa :( Czekać nie mogłam. A zdjęcia wypakowanej miałam zrobić wczoraj, ale nie mam nawet czasu na fotografowanie w weekendy... Postaram się to nadrobić, kiedy ten czas wreszcie będzie (czyli tak... w czerwcu?)!

Na promo wygląda tak:
http://dollyconfessions.wordpress.com/2013/04/29/barbie-2013-what-im-looking-forward-to/
Zdjęcie podlinkowane źródłem ;)

Przyznaję, że na promo wyjątkowo nie podobały mi się jej rootowane rzęsy, ale w rzeczywistości są śliczne!


Zdjęcie tradycyjnie na dywanie :D Ma bardzo fajne pudełeczko z tą szybką wystającą, a nie taką "trumienkę".

Bez przedniej ścianki. Mniej więcej widać kształt szybki. 


Prawie na wolności ;)

Nie wyobrażacie sobie nawet jak się zdziwiłam kiedy zobaczyłam TO:
TYLKO jeden kawałek taśmy! To takie niesamowite u Mattela ostatnimi czasy...

Wróćmy do lalki:
Jestem z niej bardzo zadowolona. Nie jestem fanką moldu Steffie, ale u niej prezentuje się naprawdę ładnie. Chociaż trochę żałuję, że poskąpili jej słynnego moldu Diva...
Muszę przyznać, że artykulacja pod biustem u barbiowych to fajna sprawa! :D Nie miałam do tej pory żadnej od Mattela. Moja Raquelle jej niestety nie posiada. Nie kolibie się toto jak u Dala, ale to kwestia wykonania, bo jest też mniej ruchawe. 
Planuję szczegółowe porównanie lalkowych ciałek w mojej kolekcji, ale jeszcze nie obiecuję kiedy dokładnie, bo to duży projekt, a zatem wymaga czasu na wykonanie :/ Ale skoro mam ją, to tylko wypatrywać czasu ;)

W jej przypadku trafiłam dodatkowo na idealnie chodzące stawy! Żaden nie jest luźny, a nawet chodzą bardzo opornie.
Strasznie podobają mi się jej buty! Na promo mnie zniechęcały, ale w rzeczywistości są świetne.
Włosy, główny punkt programu (kocham rude lalki!). Trafiła do mnie akurat z lekką szopą na głowie. Miała już starcie z gorącą wodą z kranu, ale okazała się zbyt zimna, zatem trzeba wrzątku. W dodatku na grzywce po zmyciu znikomej ilości żelu ukazało się jedno pasemko dłuższe niż reszta, ale to się utnie :D

Bardzo podobają mi się jej ubranka! Mam ostatnio manię na punkcie kropeczek. A w dodatku ten śliczny wzór w róże! Szkoda tylko, że Mattel ma obsesję na punkcie brokatu i obrokatował górę sukienki, w którą była ubrana. W efekcie sukienka jest tak sztywna, że potrafi stać sama bez lalki... Będę musiała ją kilka razy wyprać żeby się tego dziadostwa pozbyć, chociaż niby nie jest tego tak dużo i ładnie wygląda...
Denerwują mnie znowu dodatki w postaci jednokolorowej biżuterii... W wersji animowanej prezentują się tak:
Szkoda, że poskąpili im niebieskiej farby... Wtedy byłoby zdecydowanie lepiej.

Podsumowanie:
a) WADY:
- górna część sukienki z różami sztywna od brokatu,
- potargana fryzura,
- znów jednokolorowa biżuteria.
b) ZALETY:
- świetnie wyglądające ubranka,
- ładne i dopasowane do stóp buty,
- BRAK luźnych stawów,
- idealne, niezniszczone rootowane rzęsy,
- ARTYKULACJA POD BIUSTEM.

Ostatecznie powiem, że prezentuje się świetnie nawet pomimo braku moldu Diva. Polecam ją bardzo! Wykonana jest naprawdę porządnie jak na playline.

sobota, 16 listopada 2013

6. Przedstawienie: Catty Noir

Witajcie!
Dzisiaj mam dla Was przegląd mojej ostatniej (póki co ;)) rasowej (mam jedną nierasową kloniczkę z chińskiego) monsterki. A jest nią Catty Noir!
Przyznaję bez bicia, że marzyłam o Catty od dłuższego czasu, dokładnie to od przecieków pierwszych zdjęć lalki w pudełku. Na promo nie podobała mi się zbytnio, przede wszystkim dlatego, że jest różowa! Ale ostatecznie zakochałam się... W dodatku jest to pierwsza (i od tego wpisu już nie ostatnia) lalka, której posiadam zdjęcia w pudełku :D

Catty Noir - jest córką kotołaków. Biografia oczywiście tutaj.
Po dokładniejsze zdjęcia i bardzo dobry opis zapraszam do niezrównanej Magality.

W pudełku wyglądała tak:
Bardzo podoba mi się motyw tłuczonego szkła :D



Na wspomnianym promo natomiast wygląda tak:
http://www.monsterhighcollector.com/viewstory.php?sid=238


Moja po wyjęciu z pudełka wyglądała tak:
W jej wypadku nie ma zbyt wielu różnic w porównaniu z promo. Pierwszą różnicą są trzy bransoletki z prawej ręki u lalki, które na promo są na lewej. Mają również lekkie różnice w makijażu oraz inny (?) mold.

Makijaż mojej kocicy jest akurat wyjątkowo równy, na co zwróciłam największą uwagę w sklepie :] Przyznaję, że wyjątkowo mi się podoba! Jak na gwiazdę przystało, jest błyszczący :D Podobają mi się również jej różowe kocie oczka i ten uroczy nosek!

Jak już wspomniałam  przy przeglądzie Rochelle, Catty jest moim zdaniem najbardziej wystrojoną monsterką jaka do tej pory wyszła ;) Oczywiście jest to zupełnie zrozumiałe, jako że Kocica jest gwiazdą. Zwracam waszą uwagę natomiast na stojak! Jestem nim zachwycona! W odróżnieniu od innych lalek posiada ona stojak-siodełko (z tego co wiem takie same posiadają lalki: seria Ghouls Alive, Haunt the Casbah i prawdopodobnie Power Ghouls - W takim razie czyżby nowe lalki z droższych wydań miały mieć właśnie takie stojaki?). Kiedy zaczną już sprzedawać same takie stojaki na allegro, to chętnie zakupię dla reszty moich Upiorek. Jedną rzeczą, która w jej biżuterii mi się nie podoba to farba, którą pomalowano różowe dodatki, głównie naszyjnik - przez nią przy zdejmowaniu niesamowicie trzeszczy jakby miał pęknąć. Za to jest ciekawie wyprofilowany. Nie jest zwykłym naszyjnikiem, który ma zwisać po środku szyi - jest przystosowany do spoczywania na ramieniu! Mikrofon posiada charakterystyczną "czaszkę" MH, nie robiłam mu zdjęcia, bo aparat by kapitulował na takim mikrobie :(

Buty Magalicie trafiły się niedopasowane, moje za to mają doskonale pasujące do siebie połowy. Jednak są nieco luźne, potrafi mi ktoś powiedzieć, czy każda tak ma, czy to akurat wada moich?
"Mechanizm" ich zakładania wygląda natomiast tak:
Są z plastiku, dlatego musieli wykombinować jakiś inny sposób zakładania, niż u butów z gumy.
Dodatkowo są swoimi lustrzanymi odbiciami:

Bardzo podoba mi się ich wzór, który ma wyglądać znowu jak tłuczone szkło.


Sukienka prezentuje się naprawdę ładnie i pomimo jaskrawego różu bardzo mi się podoba. Najzabawniejsze jest to w jaki sposób ją przymocowano do pudełka. Aby jako tako zachowała układ przyczepili ją malutkimi kawałkami plastiku, których zupełnie nie widziałam. Odkryłam je dopiero jak próbowałam wyjąć Kocicę z pudełka!

Ciałko oczywiście standardowe "ogoniaste". Mocowanie ogona doskonale widać u Magality - jest takie samo jak u Jiny, tylko nieco mniejsze, bo i ogon jest chudszy. W odróżnieniu od Jinowego u Catty działa bez najmniejszego zarzutu! Łapki "Szponiaste" jak u Rochelle, prawa przystosowana do trzymania mikrofonu. Z tego co, gdzieś wyczytałam, posiada ona mold Toralei, z czego się bardzo cieszę, bo podobają mi się uszka tej główki. Inne kotki mają je zaokrąglone. Dodatkowo bardzo ładnie pomalowano wnętrze uszu! Najgorszą wadą jaką posiada moja Kocica są ręce w ramionach... (A jest z Indonezji - co przecież oznacza dobre wykonanie!) Byłam wyjątkowo wściekła kiedy to odkryłam... Mianowicie ma źle odlane stawy, które uniemożliwiają ułożenie ręki wzdłuż ciała, bardzo blisko. Nie wiem czy rozumiecie co mam na myśli, ale popatrzcie na opuszczoną rękę, na powyższym zdjęciu. Jest ułożona najbliżej ciała jak jest tylko możliwe. A było jeszcze gorzej. Druga ręka (ta uniesiona), nie została jeszcze przeze mnie "skorygowana" (czyli spiłowana ;)) i to jest jej maksymalne ułożenie "wzdłuż" ciała. Początkowo myślałam, że ręce po prostu są wyjątkowo ciasne w stawach, a tutaj taki numer... Cóż, po spiłowaniu będzie już okej - chociaż się tak szybko nie wyrobią, bo będą ciężko chodziły. Ale jest też jedna jej największa zaleta - przepiękne, gęste włosy! Jest ich tak niesamowicie dużo, że mogłaby nimi obdarować dwie inne lalki! Chyba jeszcze żadna monsterka takich nie miała. Moja ma je jeszcze nie ułożone, po zmaltretowaniu w pudle, ale i tak są piękne. Ich kolor również jest przepiękny! Na promo mają taki sam odcień jak sukienka, w rzeczywistości są jednak ciemniejsze i na dodatek z jaśniejszymi pasemkami (co widać na grzywce)!

Podsumowanie:
a) WADY:
- luźne buty w stosunku do nogi (mój egzemplarz?),
- krzywy odlew stawów ramiennych (mój egzemplarz).
b)NEUTRALNE:
- trzeszcząca farba na naszyjniku.
c)ZALETY:
- piękne gęste włosy (!),
- bardzo ładny makijaż,
- pomysłowe i ciekawe buty,
- "tona" biżuterii,
- stojak siodełko (!),
- działające mocowanie ogona,
- efektowna sukienka,
- łapka do trzymania mikrofonu,
- pomalowane wnętrze uszu.

Tak na marginesie dodam, że zrobiłam na niej interes życia! Kupiłam ją w promocji w Tesco za 89.99, cena regularna, obecnie to 179.99 (a przynajmniej u mnie)! Jestem w szoku, chociaż spodziewałam się, że sobie będą ją wyjątkowo sobie cenić. Za to w zwykłym zabawkowym (widziałam ją tylko i wyłącznie w jednym) była za 129.99 - już lepsza cena.

Polecam ją bardzo! Jest moim zdaniem piękną i wyjątkowo udaną lalką, nie licząc moich wad :3 Zniechęcać może jedynie cena.

Meoooow!

niedziela, 10 listopada 2013

5. Predstawienie: Rochelle Goyle

Oczywiście jak zwykle pogoda nie chciała się poprawić. Ktoś tam w górze zdecydowanie mnie nie lubi. Wczoraj kiedy pięknie świeciło słońce to bateria w aparacie postanowiła się rozładować... Ale pomimo wszystko zdjęcia wyszły dobrze i jestem z nich zadowolona. Wpadłam na pomysł, żeby je zrobić na parapecie, dlatego są jasne i jakościowo wyraźne :D Tylko czemu nie wpadłam na to wcześniej...?

Rochelle Goyle jest córką upioryskich (monsterkowa wariacja na temat Paryża) gargulców. Biografia tradycyjnie tutaj.
Rochelle w odróżnieniu od poprzednich monsterek jest póki co u mnie jedyną przedstawicielką serii Basic (Vol.4 dokładnie). Była trzecią lalką i poważną decyzją, kiedy już zdecydowałam się, że lalki chcę zbierać. Byłam niemało zdziwiona kiedy udało mi się odnaleźć ją w czerwcu tego roku! A serie Basic są przecież niedostępne ;) Swoja drogą kiedy byłam w zabawkowym stałam dobre 20min przed półką zastanawiając się, czy wybrać Basic czy właśnie Scaris. Kobieta za kasą dziwnie się na mnie patrzyła, a może to było dlatego, że byłam cała mokra od deszczu, na nogach miałam glany, a w ręce różową koronkową parasolkę... Kto wie xD

Na promo wygląda tak:
http://galeriabc.com.pl/pl/p/Mattel-Monster-High-Rochelle-Goyle-Lalka./2653

Moja Gargulczyca wygląda zaś tak:

Różnice? Po pierwsze Kamyczek na promo nie posiada "piegów" charakterystycznych dla kamienia z jakiego gargulce są stworzone. Słyszałam, że ona jest z marmuru, ale z mojej wiedzy obstawiałabym granit... Po drugie na promo nie posiada kolczyków. Dodatkowo jej dłonie mają w rzeczywistości nieco inny układ. Palce ułożone są w taki sposób aby podkreślić "szpony".
Jej zwierzątko imieniem Roux również nieco się różni. Nieco ponieważ jedynie zamalowanym białkiem oczu. Roux mojej Rochelle nie ma białek.


Co mogę powiedzieć? Śliczny mały gryf! A raczej gryfka. Jestem pod wrażeniem staranności wykonania tego maleństwa jak na playline. Łapki ma przeurocze :D

Wróćmy do jej pani:


Makijaż jak na mój gust wyjątkowo udany i bardzo jej pasuje! Nawet do koloru ust nie mam zarzutów. Brwi zostały namalowane w taki sposób, aby nadać jej wyraz nieco zmartwionej, co podobno jest zgodne z jej naturą.


Tutaj rzut oka na uszka, które bardzo mi się podobają. Są urocze :D To czarne przy dziurce po kolczyku do odbarwienie właśnie od niego... Wcześniej tego nie było, nie dobrze! Drugie ma tak samo... Widać też lekką łysinkę w ich pobliżu... Oraz tak moja lalka ma jeszcze niezmyty żel z grzywki, dlatego jej włosy są tak zawinięte przy uszach. Dodatkowo bardzo ubolewam nad tym, że trafiłam na egzemplarz z nadciętym turkusowym pasemkiem, co widać przy grzywce. Włosy mają piękny pastelowo-różowy kolor. Są jednak WYJĄTKOWO podatne na odkształcenia. Moja lalka przez pewien czas siedziała i teraz końcówki włosów ma od tego lekko podwinięte. Pasemka na grzywce i na włosach są "rozrzucone" losowo. Nawet mi się podoba taki układ jaki ma moja. Całe włosy ma różowe, a pasemka ma jedynie z przodu tuż przy grzywce.


Sporo biżuterii jak widać. No ale przecież paryżanki lubią być wystrojone ;) Do pojawienia się lalki Catty Noir była chyba najbardziej "wystrojoną" lalką.
Bardzo podobają mi się jej buty! Dodatkowo potrafi stać w nich bez stojaka, co bardzo sobie cenie. Nie wiem jednak czy każda tak ma, ale u mojej bez tych różowych kabaretek butki są za luźne na stopę, co wymusza zakładanie ich TYLKO na skarpetki.
Kolczyki się różnią. Lewy jest dłuższy, a prawy krótszy. Torebka się otwiera! (zapomniałam to uwiecznić na zdjęciu...).


Ubranko również mi się podoba. Składa się ze spódniczki i bluzki. Przyznaję, bez bicia, że dopóki nie wyjęłam swojej lalki z pudełka to byłam święcie przekonana, że to jest sukienka. Aparat usilnie nie chciał złapać ostrości na bluzce, bardziej podobała mu się spódniczka. Bluzeczka w czarno-białe paseczki, rozmazanie ma imitować starość bluzki? Spódniczka w piękne gotyckie wzory opalizujące w świetle. Sama Rochelle mówiła, że lubi szkło witrażowe - spódnica ma imitować ten moty właśnie. Jest wykonana z dosyć sztywnego materiału, który trzyma kształt bez halki.


Ciałko już w zupełności zwyczajne. Jedynym udziwnieniem są skrzydła. Mój Kamyczek ma luźne ręce w łokciach, co na razie nie przeszkadza mi zbytnio.
Przyznaję, że pięknie prezentuje się na szarym lub białym tle :D



Skrzydełka jak to u wiekowego gargulca lekko popękane. Podziwiam wykonanie. Pomimo nieco niechlujnych linii odlewu prezentują się naprawdę dobrze. Lalki również trzymają się mocno. Raz wciśnięte muszą zostać wyszarpnięte żeby je wyjąć.
Mocowanie wygląda tak:

(To zdjęcie niesamowicie mi się podoba! Chyba zrobię jej w podobnym guście sesję...)


Zdjęcie z lampą zdecydowanie bardziej pokazuje owe mocowanie. Jest to zwyczajna dziurka z "szynami" po boku, które mają trzymać skrzydła na miejscu.

O układzie łapek już wspominałam. Palce wykończone szponami. Palce ułożone tak, aby podkreślić "szponowatość".

Podsumowanie:
a)WADY:
- luźne ręce w łokciach (mój egzemplarz),
- firmowo nadcięte turkusowe pasemko przy grzywce (mój egzemplarz),
- po zdjęciu gumki opaska trzyma się na miejscu tylko przy pomocy kolczyków (łatwo zgubić),
- luźne buty przy braku kabaretek,
- włosy wyjątkowo podatne na odkształcenia.
b)ZALETY:
- piękny kolor włosów,
- ładny makijaż,
- ciekawe ubranko,
- dobrze działające mocowanie skrzydeł,
- śliczne uszy,
- pomijając łokcie, reszta stawów bez zarzutu.

Ogólnie mówiąc zdecydowanie polecam tę lalkę! Jest naprawdę piękna pomimo różu (którego nie lubię :P) i ciekawie wykonana. Jako Pastel Goth prezentuje się naprawdę cudownie!


EDIT:
Odnośnie do poprzedniego posta z sesją. Kilka (aż dwie LuLu, ale to przecież kilka!) osób pytało o suknię Skelity.
Niestety nie jest ona mojego autorstwa, bo aż takich zdolności to ja nie mam. Przeżyła ona moje dzieciństwo i jest w rozmiarze barbiowym - trochę przyciasna w biuście na TNT. Prawdopodobnie trafiła do mojego domu dawno temu z jakąś lalką, ewentualnie została uszyta przez moją mamę. Bardziej jednak stawiam na to pierwsze.
 Wybaczcie zdjęcie z lampą, dopiero sobie o tym przed chwilą przypomniałam.
Tak się w niej prezentuje korpus Belly Button (tutaj akurat w wersji Fashionistas).
W pasie jest za szeroka, a w biuście wyjątkowo dopasowana - nawet lekko ciasna.

A owy TRON jest świecznikiem, który jak widać doskonale czuje się w roli siedziska ;) Kupiłam go rok temu w Netto, a po zakupieniu Skelity dostałam olśnienia, że byłby dobrym fotelem. Szukałam czegoś w stylu gotyckim na fotel zainspirowana tym zdjęciem i akurat on wpadł mi w ręce :D

niedziela, 3 listopada 2013

4. Corpse Bride?...

...No.
She already a long time rotted.

Przyznaję się, że zawiniłam. Sesja miała być w piątek, ale okazało się, że gości było zbyt wielu i nie miałam jak się wyrwać... Wczoraj z kolei pogoda nie dopisała. Było ciemno jak w nocy. Dopiero dzisiaj udało mi się porobić w miarę nadające się do czegoś zdjęcia. Co prawda od rana pada, ale koło południa się nieco rozjaśniło i dopiero pod koniec sesji znowu się zachmurzyło.

A zatem oto obiecana i nieco spóźniona sesja halloweenowa!
Bez zbędnego gadania oto ona:




Liście miały podkreślać "starość" mojej młodej pary, ale to zdjęcie wyszło wyjątkowo dziwnie.
Wybranek Szkieletyny ma na imię Jack, jeżeli ktoś byłby ciekaw ;)





Takim sposobem Skelita dorobiła się w moim domu haremu szkieletów... Takiej to dobrze!


 A to już Alice w wydaniu hallowenowej "Gnijącej panny młodej". Przy tym zdjęciu akurat zaczęło się robić ciemno i za nic nie wyszło odpowiednio ostre... Chciałam zrobić jej więcej, ale w taką ciemność...
Młoda jak widać nie była zadowolona, że musi pozować w towarzystwie kościstych znajomych Szkieletyny. Tak na marginesie dodam, że stoi tutaj samodzielnie i zupełnie na boso! :D Nie wiem czemu, ale na bosaka stoi najbardziej stabilnie.

Mam nadzieję, że sesja ujdzie w tłumie. Miała być lepsza, ale zawsze jak sobie powiem, że danego dnia będę robić zdjęcia to ZAWSZE jest pochmurno, albo leje...
Dodatkowo jestem PRZERAŻONA tym w jakim stopniu blogger zaniża mi jakość zdjęć! Nie mam pojęcia co z tym fantem zrobić... Potrafi ktoś mi coś doradzić? 
Jakby nie wystarczyło, że moje zdolności fotograficzne są słabe :( Mam nadzieję, że na urodziny trochę na nowy aparat nazbieram.