Dziękuję bardzo za miłe przyjęcie i mam nadzieję, że moje wpisy będą ciekawe oraz że uda mi się poprawić moje zdjęcia.
A zatem oto mój pierwszy lalkowy post! O ile mi się uda go dodać...
Mam dzisiaj spore problemy z laptopem. Kupiłam go już z jakąś wadą fabryczną. Psuje mi się na nim system co jakiś czas i chyba właśnie nadeszła pora na kolejną reinstalację...
Wróćmy jednak do lalek.
W kilku najbliższych postach chciałabym przedstawić jak swoim wzrokiem widzę lalki Monster High, które mieszkają ze mną. Mam zamiar podać jakie moim zdaniem mają zalety oraz jakie wady zauważyłam, bo jak wiadomo nie każda lalka jest idealna ;)
Jinafire Long jest córką chińskiego smoka. Jej biografię możecie przeczytać
o tutaj.
Była ona moją pierwszą monsterką kupioną w przypływie impulsu po nieudanych poszukiwaniach Skelity.
Na zdjęciach promo wygląda tak:
Przyznaję, że kiedy pierwszy raz zobaczyłam jej promo, to bardzo, ale to bardzo mi się nie podobał kolor jej skóry. Myślę sobie: "Łeee taki żółty smok?".
W rzeczywistości całe szczęście wygląda dużo lepiej.
O tak:
Na zdjęciu wykonanym w "warunkach domowych" od razu widać, że żółty kolor na promo jest przekłamany. Jej skóra naprawdę jest złota.
Jedną z rzeczy, która mi się w niej nie podoba jest jej makijaż...
Pomimo ukrytego w obfitych fioletowych ustach uśmiechu, który można zauważyć dobrze przypatrując się kącikom ust, wygląda na wredną.
W wersji animowanej wygląda tak:
Moja ma dodatkowo lekko krzywe oczy, jednak przez ten kremowo-złoty cień tego nie widać.
W każdym razie mogli się trochę bardziej postarać. Lalkowa Jina z twarzy jest średnio podobna do animowanej, należałoby jednak pamiętać, że pierwsza była w
3D w Scaris.
Wredotę makijażu łagodzi jednak owa chińska ozdoba do włosów.
(Czy ma to jakąś nazwę? Zapewne tak. Jeżeli ktoś wie to jestem bardzo ciekawa.)
Mocowanie jest jednak bardzo kiepskie. Docelowo miało obejmować jej koczek i tak się trzymać. Praktycznie - nie funkcjonuje. Po zdjęciu gumki, którą było przyczepione do jej głowy w pudełku, zupełnie nie da się go założyć tak żeby nie spadało.
Ciekawostką tej ozdoby jest to, że chryzantema na niej się znajdująca posiada pyszczek, słabo widoczny jeżeli ktoś się nie przyjrzy, ale za to jaki uroczy!
Próbowałam to wyłapać, ale mój aparaty wymiękł na takim powiększeniu...
Tutaj znajdziecie dobre zdjęcie.
Reszta jej biżuterii i innych dodatków prezentuje się tak:
Od razu widać, że Mattel nie przyłożył się do zróżnicowania kolorystycznego tworzywa, z którego wszystko zostało zrobione. Tasiemki przy ozdobie do włosów, bransoletka, kolczyki i buty zostały wykonane z czerwonej gumy o większej lub mniejszej twardości w zależności od tego co tworzy.
Chryzantema na ozdobie i pasek, są w takim samym kolorze co skóra smoczycy. Dół butów jest ciemniejszym złotem. Sam stojak już tradycyjnie jest w kolorze czarnym - i gidze to zróżnicowanie kolorów z pierwszej serii Basic?!
Kawałek tkaniny przy pasku jest wykonany z tego samego materiału co rękaw jej sukienki, która tak właściwie nazywa się
Qipao.
Jest koloru ciemnofioletowego z czerwonymi konturami łusek.
Wzór Qipao sam w sobie bardzo mi się podoba. Tradycyjne chińskie stroje kobiece są głównie w kwiatowych wzorach, ale ten tutaj ozdobiony został płomieniami i chmurami bądź dymem (bardziej wygląda mi to na chmury), a zatem pasuje do charakterku Smoczycy.
Nie wiem czy każdy egzemplarz tej lalki tak ma, ale moja Jina ma krzywe Qipao.
Zdjęcie wyszło lekko niewyraźne, ale widać o czym mówię. Ta "linia" to patyczek do szaszłyków, który ma oznaczać oś symetrii stroju. Jak widać nie idzie po środku. Przez tę krzywość, strój nie układa się dobrze na lalce. Sam się podwija i przekręca.
Ale to co Smoczyca kryje pod strojem rekompensuje wszystko!
Musiałam ją przekonać żeby pokazała się w pełnej okazałości :)
Uprzedzam ewentualne pytania: To zielone na ogonie w miejscu zetknięcia z ciałem to sznurek.
Te łuski! W tej kwestii moim zdaniem się Mattel spisał. Zawsze mogłoby być jeszcze lepiej, ale i tak jest dobrze! Szkoda tylko, że tak wyraźnie widać miejsca łączenia odlewów :(
Takie samo ciałko tylko w innym kolorze mają chyba potworki z zestawów CAM: Smok oraz Gorgona.
Wracając do ogona. Musiałam go owinąć w miejscu "wtyku", gdyż nagminne wypadał przy najmniejszym drgnięciu lalki. Sam ogon jest taki jak u wszystkich ogoniastych mosterek z wyjątkiem Toralei - zupełnie sztywny. Mogli stworzyć możliwość układania go wedle żądania. Ale niestety na tyle nie zechcieli być łaskawi. "Pędzelek" na końcu jest pomalowany. Został odlany razem z ogonem w kolorze złota i jedynie go pomalowali na niby zielony. W rzeczywistości jego kolorek jest lekko turkusowy. Żałuję, że osobno ogonowi zdjęcia nie zrobiłam.
Mocowanie ogona w lalce wygląda następująco:
Powinno działać na "klik". U mnie niestety nie funkcjonuje, a szkoda...
Jak na smoka ma niesamowite uszy!
Uszy uszami, ale jej włosy! Poezja w zielono-czarnym kolorze. Jeszcze nigdy nie miałam lalki z tak niezwykle miękkimi włosami. Po wyjęciu jej z pudełka macałam ją po nich z dobre 10min. nie mogą uwierzyć w to jakie są miłe w dotyku. Miał ktoś styczność z tą lalką i potrafiłby mi powiedzieć z jakiego tworzywa są właśnie jej włosy?
Nie mogłam złapać ostrości na jej dłoniach, które są wyposażone w długaśne szpony!
Zdziwiłam się też niesamowicie tym, że dłonie są z gumy! Sądziłam, że będą z plastiku jak u Barbie Fashionistas, a tutaj takie zaskoczenie. Starsze monsterki miały bardziej twarde dłonie z tego co wiem, ale u nowszych są już miękkie. Dziwne to jest moim zdaniem i nie wiem od czego zależy.
Mogli również bardziej się postarać z rysunkiem płytki paznokcia, gdyż zlewa się kompletnie z palcem.
Jak na podróżniczkę przybyła oczywiście z walizką. Ozdobiona została smoczym motywem i muszę przyznać, ze prezentuje się naprawdę świetnie.
Podsumowując:
a) WADY:
- dodatki w małej różnorodności i nieco słabo dopracowane,
- u mojej lekko (bardzo mało) luźnie stawy w łokciach,
- niedziałające mocowanie ogona,
- kiepski pomysł z mocowaniem ozdoby włosów,
- krzywe ubranko,
- wrednie wyglądający makijaż.
b) ZALETY:
- cudowne, miękkie włosy,
- z wyjątkiem rąk w łokciach reszta stawów bez zarzutu,
- świetny pomysł z ciałem pokrytym łuskami,
- szponiaste dłonie.
W spojrzeniu ogólnym lalka prezentuje się, pomimo moich zarzutów, całkiem przyzwoicie i do jej wrednej twarzy zdążyłam się już przyzwyczaić.
PS. Jestem człowiekiem niestety bardzo zajętym przez szkołę, dlatego też posty przewiduję głównie w weekendy.